Czy były premier Polski pójdzie do więzienia? Jego była żona twierdzi, że powinien

Kazimierz Marcinkiewicz. Foto: PAP/Marcin Kmieciński
Kazimierz Marcinkiewicz. Foto: PAP/Marcin Kmieciński
REKLAMA

Jeżeli szukacie człowieka, który w RP dotarł na sam szczyt, a potem krok po kroku wszystko tracił, to postać byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza jest wzorcowym przykładem. Teraz była żona grozi mu więzieniem i ma na to paragraf.

Kazimierz Marcinkiewicz był premierem z ramienia PiS, ale został odwołany, kiedy Jarosław Kaczyński dowiedział się, że Marcinkiewicz prowadzi poza jego plecami jakieś rozmowy z liderem opozycji Donaldem Tuskiem.

REKLAMA

Potem startował w wyborach na prezydenta Warszawy. Przegrał. Wyjechał z Polski i pracował jako dyrektor w banku EBOiR. Rozwiódł się z żoną z którą miał 4 dzieci i ożenił się z młodą dziewczyną, Izabelą Olchowicz w 2009 r., z którą także się rozwiódł w 2016 r.

Czytaj też: Kolejna celebrytka w Hiszpanii ma kłopoty z fiskusem

Dziś Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz skarży się, że były mąż nie płaci na nią alimentów.

Pani Izabela mówi: „Nie płaci od miesięcy. Dla takich alimenciarzy jest KARA WIĘZIENIA!”

Czytaj też: Wdowa po Kiszczaku może spać spokojnie. Jej PiS pieniędzy nie zabierze

Marcinkiewicz, który zawsze dbał o PR zaraz po ślubie z Izabelą wybrał się do Wenecji na zdjęciową sesję. Wszystko się popsuło miedzy nimi, kiedy Kazimierz stracił pracę w banku i tym samym dobre zarobki. Izabelle zabrakło światowego życia, a sam Kazimierz jej zdaniem, wpadł w złe towarzystwo Romana Giertycha i Michała Kamińskiego, którzy nastawiali go przeciwko młodej żonie.

Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz miała wypadek samochodowy w 2014 r. w wyniku, którego ma kłopoty zdrowotne. Podczas rozprawy rozwodowej p. Izabela zażądała od męża alimentów w takiej wysokości, żeby nie musiała pracować. Uzasadniała, że wypadek był spowodowany przez męża.

Izabela na każdej rozprawie prezentowała obnażone ramię podtrzymywała przez specjalne rusztowanie. Uznała, ze mąż powinien utrzymywać ją do końca życia i zażądała od niego 12 tys. miesięcznie. Sąd uznał jej argumenty w tym sensie, że przyznał jej alimenty w wysokości 5 tys. zł miesięcznie.

Marcinkiewicz płacił te alimenty, ale po jakimś czasie przestał. Na tę decyzję być może miało wpływ opublikowanie książki, w którym ex-żona dokładnie opisała dzieje ich związku.

Podobno Marcinkiewicz zalega z alimentami na kwotę 50 tys. zł.

Pani Izabela mówi: „Nie płaci od miesięcy. Powinien zostać ukarany co najmniej grzywną. Dla tego rodzaju alimenciarzy jest nawet kara więzienia. Z tytułu alimentów jest mi winny obecnie 50 tysięcy złotych. Do tego dochodzi 6 tysięcy z podziału majątku. On czuje się bezkarny. Mam orzeczenie o niepełnosprawności, w którego wynika, że potrzebuję pomocy, a on od wypadku nie interesuje się tym, czy mam pieniądze na życie, na leczenie. Nie mogę uwierzyć, że człowiek, były premier tak postępuje. Gra na zwłokę, by przeciągnąć sprawę i pokazać w rozliczeniu rocznym, że ma niskie dochody. Powinien ponieść konsekwencje lekceważenia wyroku sądu”.

„Kaz” przestał się też interesować byłą żoną, bo podobno znalazł kandydatkę na następną.

Źródło: „Pudelek”

REKLAMA