Odrzucić wszystkie zgłoszenia pochodzące od mężczyzn pochodzenia kaukaskiego i azjatyckiego. Tak brzmiało zarządzenie, które otrzymali rekruterzy internetowego giganta YouTube. O toczącym się tej sprawie procesie doniósł amerykański „The Wall Street Journal”. Władze odcinają się od oskarżeń.
Arne Wilberg przez dziewięć lat pracował dla YouTuba, firmy, którą w 2006 r. za 1,65 mld dolarów kupił Google. Mężczyzna cztery lata spędził na stanowisku rekrutera pracowników.
W 2017 r. został zwolniony. Wilberg zdecydował się na wytoczenie gigantowi procesu. Uważa, że władze YouTuba prowadziły dyskryminacyjną politykę zatrudnienia.
W pewnym momencie zespół sprawdzający kandydatów do pracy miał otrzymać polecenie, by odrzucić wszystkie zgłoszenia złożone przez mężczyzn, których kolor skóry jest biały lub żółty.
Do firmy miały trafiać osoby pochodzenia latynoskiego lub afroamerykańskiego. Władzom zależało przede wszystkim na kobietach. Sprawa wytoczona gigantowi przez Wilberga nie jest jedyna i zdaje się potwierdzać krzywdzącą politykę personalną firmy.
Wilberg oświadczył, że złożył skargę na zarządzenie do władz YouTuba, a następnie poszedł dalej i poinformował o fakcie zarząd Googla. Twierdzi również, że jego protesty doprowadziły do zwolnienia.
Czytaj również: Andrzej Duda żartowniś. Tym razem oberwało się francuskiej parze prezydenckiej [VIDEO]
Władze odcinają się od oskarżeń byłego pracownika, twierdząc, że polityka personalna jest transparentna i opiera się na wykształceniu oraz osiągnięciach, a nie pochodzeniu.
YouTube oświadczył także, iż stara się przyjmować do swojego zespoły osoby różnych ras i płci, by zapewnić możliwe dużą różnorodność zespołu.
Jeżeli Wilbergowi uda się udowodnić, że mówi prawdę, YouTube będzie oskarżony o złamanie federalnych oraz panujących w stanie Kalifornia praw dotyczących zakazu zatrudniania osób ze względu na ich przynależność etniczną, rasową oraz płeć.
Przeczytaj koniecznie: Kukiz o kartach płatniczych MON: „Wielkie mi larum… Drobne 15 milionów”
Źródło: politicritic.com/nczas.com
