Sommer: O Marcu ’68 realistycznie

REKLAMA

Bieżący tydzień upłynie zapewne pod znakiem orgii oskarżeń, lamentów i kajań związanych z okrągłą rocznicą tzw. Marca ’68. Proszę więc o jedno: nie ulegajmy propagandzie i bajkom związanym z „oficjalnym przekazem” na temat tego, co wtedy zaszło, tylko przyglądajmy się tym zdarzeniom takim, jakimi one były i tylko z faktów wyciągajmy wnioski.

A fakty są takie, że nałożyły się wtedy na siebie dwa zdarzenia.
Po pierwsze: wolnościowe wystąpienia studenckie, w których brał czynny udział także nestor ruchu wolnościowego Janusz Korwin-Mikke (który zresztą przypłacił je – jak wielu innych zresztą – aresztem oraz relegowaniem ze studiów).

REKLAMA

Po drugie: doszło do konfrontacji dwóch frakcji w łonie rządzącej partii komunistycznej – jak to skrótowo ujął pewien żydowski publicysta, nastąpiło zderzenie „Chamów” z „Żydami”. Mianem „Chamów” określano komunistów, którzy postanowili oprzeć swoją legitymację na gruncie „umiarkowanego nacjonalizmu polskiego w granicach prawa”, natomiast „Żydami” byli komuniści żydowscy i filosemiccy, którzy wcześniej opierali swoją legitymację na międzynarodowym komunistycznym kosmopolityzmie. „Żydzi”, osłabieni już znacznie po upadku stalinizmu w 1956 roku, w 1968 roku mieli jednak pecha – tak się złożyło, że Związek Sowiecki z zupełnie nie mających związku z Polską względów postawił na kurs antyizraelski w konflikcie na Bliskim Wschodzie. Wykorzystały to „Chamy”, by ostatecznie wykurzyć „Żydów” z ośrodków władzy i stanowisk.

Czytaj także: Michalkiewicz: Program repolonizacji gospodarki naszego nieszczęśliwego kraju wszedł w etap ostry

Owo wykurzanie polegało głównie na wykopywaniu stołków spod tyłków. Jednak Marzec ’68 kojarzony jest przede wszystkim z „wyrzucaniem Żydów z Polski”, co nawet określane jest obecnie przez niektórych narwańców jako „zbrodnia przeciwko ludzkości”. Tymczasem… nic takiego po prostu nie miało miejsca. Rzeczywiście, „Chamy”, bojąc się, że fortuna się odwróci i „Żydy” wrócą do władzy (co zresztą poniekąd nastąpiło, ale dopiero w latach dziewięćdziesiątych), postanowiły zmniejszyć zagrożenie, ale nie poprzez „wyrzucanie Żydów”, tylko umożliwienie im emigracji na Zachód.

Chętni musieli napisać w tej sprawie podanie, zapłacić znaczną jak na owe czasy kwotę i zrzec się obywatelstwa. Dopiero po wykonaniu tych wszystkich czynności, własnoręcznie podpisanych i opłaconych, mogli – podkreślmy to jeszcze raz: na własne życzenie – opuścić Polskę. Co uczyniło kilkanaście tysięcy osób, ale nie w samym roku 1968 tylko w latach 1968-1975. W tym ostatnim roku możliwość wyjazdu na takich zasadach zamknięto.

Nie było więc żadnej „zbrodni przeciwko ludzkości”. Była walka w łonie komunistycznej partii, przegrana przez jedną z frakcji. Ponieważ czasy były już łagodne, jej członkowie nie trafili do piachu, jak to zdarzało się w latach trzydziestych, czterdziestych, a nawet pięćdziesiątych, tylko stracili stołki – jak nie przymierzając członkowie PO po dojściu do władzy PiS. Po czym umożliwiono im – ale nie pod przymusem, tylko na ich własną prośbę – wyjazd z kraju, co dla normalnych Polaków było niemożliwe – i część spośród członków przegranej frakcji z tego nadzwyczajnego prawa skorzystała, tak samo jak członkowie „Solidarności”, którzy wyjeżdżali z kraju w latach osiemdziesiątych.

Zdarzyło się tylko tyle, aż tyle, ale nic więcej…

A na koniec tradycyjnie przypominam o naszej Wielkiej Konferencji Wolnościowej, która odbędzie się 21 i 22 kwietnia; zachęcam do wpłaty swojego 1 proc. na Fundację Najwyższy CZAS! i zapraszam do czytania nas w internecie na stronach nczas.com i wolnosc24.pl.

Warto przeczytać: To Niemcy spalili Żydów w Jedwabnem

REKLAMA