Ostry głos pracownicy supermarketu o zakazie handlu. „Jestem wściekła na te przepisy”

Sklep - zdjęcie ilustracyjne. / fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Sklep - zdjęcie ilustracyjne. / fot. PAP/Grzegorz Michałowski
REKLAMA

Jedna z pracownic supermarketu udzieliła wywiadu o zakazie handlu portalowi sadeczanin.info. Kobieta bardzo krytycznie podchodzi do nowego rządowego rozwiązania. Jestem wściekła na te przepisy – mówi.

Wprowadzając ustawę rząd populistycznie argumentował, że osoby pracujące w supermarketach mają zyskać więcej czasu dla siebie. Tymczasem zamiast zyskać czas wolny w weekendy, będą pracować.

REKLAMA

Czytaj więcej: Zakaz handlu w niedzielę. Obalamy argumenty jego zwolenników

Przed wprowadzeniem zakazu handlu miałam bez niczyjej łaski minimum jeden weekend w miesiącu wolny. Teraz nie mam żadnego. Po wejściu w życie ustawy o niedzielach wolnych od handlu we wszystkie piątki, soboty i poniedziałki w sklepie ma się stawiać cała załoga, wszyscy – mówi pracownica supermarketu.

Mało tego, w soboty wydłużono nam czas pracy do godziny 23-ej. Poprzednio pracowaliśmy do godziny 22-ej. Będę w domu dopiero przed północą. Na tym nie koniec tego dobrego. W poniedziałki pracujemy z kolei już od siódmej a pracowaliśmy od ósmej – dodaje.

Jej zdaniem rząd, jeżeli już chciał wprowadzać takie przepisy, powinien dać wybór i zagwarantować wolną niedzielę, ale jednocześnie pozwolić na dobrowolne przyjście do pracy w niedzielę. Jak twierdzi sama z takiego rozwiązania by skorzystała.

Zobacz także: Zakaz handlu nie dotyczy wszystkich. Księgarnia związana z Rydzykiem handluje w niedzielę. Wszystko przez jeden zapis ustawy

REKLAMA