Niemiecki historyk Michael Hesemann, który napisał, m.in. że „Islam nie jest częścią niemieckiej historii”, otrzymał 30 dniowy ban od Facebooka. Paradoksalnie dzisiaj Mark Zuckerberg, właściciel Facebooka, zapewniał przed senacką komisją w Waszyngtonie, że jego portal nie prześladuje konserwatystów, chociaż przyznał, że dolina krzemowa jest lewacka do szpiku kości.
Cenzura, która nałożył Facebook na historyka, jest tym bardziej trudna do zrozumienia, ponieważ aż 76 proc. Niemców zgadza się z tezą Hesemanna.
Hesemann ponadto napisał, że „Islam zawsze odgrywa tylko jedną rolę w 1700-letniej historii chrześcijańskiego Zachodu: rolę miecza Damoklesa, który wisiał nad nami, groźbę barbarzyństwa, przed którym trzeba się zjednoczyć i walczyć. W tym sensie islam nie jest częścią niemieckiej historii.”
Stosunek do islamu podzielił niemieckich polityków. Kanclerz Merkel powiedziała, że islam należy do Niemiec. Przeciwnego zdania jest szef niemieckiego MSW Horst Seehofer.
Do podobnego wniosku co Seehofer doszedł właśnie Hesemann wyjaśniając i szerzej uzasadniając swoją tezę:
„Islam znacząco przyczynił się do integracji europejskiej: bez islamu nie byłoby Karola Wielkiego, którego dziadek, jako bohater spod Poitiers, wykroczył poza swoją rolę jako budowniczy i położył fundamenty pod dynastię Karolingów. Bez islamu nie byłoby żadnych krucjat i żadnego powiązanego transferu kulturowego, renesansu – konsekwencji upadku Konstantynopola i ucieczki jego uczonych na Zachód, żadnej świętej ligi jako pierwszego europejskiego sojuszu obronnego przeciwko Turkom i wiele jeszcze innych rzeczy. Bez obecności islamu postrzeganego jako „groźby barbarzyństwa”, Europejczycy nie odkryliby i nie skolonizowali Ameryki, ze wszystkimi dobrymi i złymi tego odkrycia konsekwencjami”.
Właśnie za tego rodzaju teorię, czyli widzenie islamu jako siły negatywnej w rozwoju Europy, Facebook zastosował represje w stosunku do historyka, uzasadniając, że tego rodzaju opinie „nie odpowiadają naszym standardom wspólnotowym”.
Źródło: Drudge Report
