
Jednym ze zwyczajów jest to, że smaży się żywego kurczaka, z którego szamani zbierają potem popiół do zrobienia specjalnej maści, którą gracze przed meczami wcierają sobie w kolana i kostki – stwierdził Henryk Kasperczak, którzy był trenerem Senegalczyków w latach 2006-2008. Szamani za swoje czary i rytuały mieli otrzymać kilka tysięcy euro.
Podobne praktyki nie są w krajach afrykańskich czymś niezwykłym. Z pomocy szamanów korzysta wiele drużyn i reprezentacji. Często towarzyszą oni sportowcom w czasie wyjazdów.
Szaman zabił owcę, a krew zabitego zwierzęcia dostali gracze, żeby dzień przed meczem na stadionie, na którym odbywał się mecz, wykopać dziurę przed jedną z bramek i tam ją wlać. Miejscowy marabu czyli szaman powiedział, że właśnie na tą bramkę strzelimy – opowiadał również Kasperczak, który przewodził drużynom z kilku afrykańskich państw.
ZOBACZ: Pierwszy gejowski „ślub” w brytyjskiej rodzinie królewskiej. Oto nowy wspaniały świat
Afrykańscy piłkarze oraz ich kibice wierzą w skuteczność magicznych praktyk. Polak opisał sytuację, do której doszło w czasie Pucharu Narodów Afryki w 2008, kiedy Senegal przegrał 3-1 z Angolą.
Pojechali z zespołem, są dobrze opłacani i przewidywali pokonanie Angoli. Okazało się, że bramkarz zagrał w innym swetrze niż miał. Chodzi o jego kolor. To miało przynieść pecha. Możemy się z tego śmiać, ale w niedzielny wieczór doszło z tego powodu do bójek i przepychanek. Kibice poczuli się przez szamanów oszukani.
Sportowcy nie mogą korzystać ze środków dopingujących, żadne prawo nie przewiduje zakazu stosowania czarów. Patrząc jednak na wczorajszą grę polskiej reprezentacji można mieć wątpliwości, czy za sukces Senegalu rzeczywiści odpowiadają szamańskie rytuały. Chociaż…
Skrót pierwszej połowy meczu #POLSEN pic.twitter.com/KFizP8FHMc
— TVΠ Korea ?? ? (@tvpiKorea) 19 czerwca 2018
SPRAWDŹ RÓWNIEŻ: Papież Franciszek krytykuje Trumpa. Chce też więcej kobiet w Watykanie i przyjmowania imigrantów „w całej Europie”
Źródło: medianarodowe.com/Twitter