
Francuscy rzeźnicy mają dość agresji ze strony wegan, którzy coraz częściej atakują sklepy mięsne. W związku z tym postanowili zwrócić się do rządu w Paryżu o pomoc. Podobnie sytuacja wygląda w Wielkiej Brytanii.
Ci ludzie chcą siać strach w celu zlikwidowania całej części francuskiej kultury – napisał Jean-François Guihard, przewodniczący Francuskiej Konfederacji Rzeźników.
W ciągu ostatnich miesięcy kilkanaście sklepów zostało oblanych sztuczną krwią, zdewastowanych graffiti czy pooblepiane naklejkami.
Według rzeźników weganie chcą „narzucić większości populacji swój styl życia i własną ideologię”. BBC News zauważa, że wegetarianie i weganie stanowią zaledwie 3 proc. społeczeństwa nad Sekwaną.
W obliczu spadku sprzedaży mięsa, jego producenci wzywają administrację Emmanuela Macrona, żeby zakazał używania nazw filet”, „stek”, „bekon” czy „kiełbasa”, dla produktów bezmięsnych.
Napady na sklepy mięsne i małe prywatne rzeźnie to także duży problem w Wielkiej Brytanii. Sprawcami są wegańscy aktywiści, którzy atakują przedsiębiorców również w sieci. Pojawiają się nawet groźby pozbawienia ich życia. Właściciele żyją w strachu.
Modus operandi aktywistów jest w każdym przypadku bardzo podobny. Zaczyna się od ataków w sieci.
Internet jest najgorszy, gdyż nie tylko grożą nam fizycznym zniszczeniem naszych interesów, ale także próbują zrujnować naszą reputację poprzez pozostawianie negatywnych komentarzy i recenzji – stwierdził Wayne Marlow właściciel rodzinnego sklepu mięsnego w Kent.
Źródło: radiozet.pl, nczas.com