Sadowski: Polską rządzi sekta wyznawców arkusza kalkulacyjnego. Trzeba mieć intelektualną i życiową siłę, aby oprzeć się ich szantażowi

Andrzej Sadowski, Centrum. im. Adama Smitha. Foto: PAP
Andrzej Sadowski, Centrum. im. Adama Smitha. Foto: PAP
REKLAMA

Z Andrzejem Sadowskim, prezydentem Centrum im. Adama Smitha, rozmawia Rafał Pazio.

Rafał Pazio: – W tym roku Dzień Wolności Podatkowej przypadł na 6 czerwca, najwcześniej w historii. Jakie były przyczyny tego przesunięcia w stosunku do poprzednich lat?

REKLAMA

Andrzej Sadowski: – To skutek większego wzrostu gospodarczego i bardziej ostrożnej polityki wydatkowej rządu, mimo najbardziej widocznego programu „500 plus”. Wcześniejszy dzień wolności podatkowej jest efektem wydawania w sumie mniej niż do tej pory. Z kolei polscy przedsiębiorcy przeorientowali się z zamówień publicznych i zaczęli produkować na rynek. Tylko z tego tytułu w Polsce jest lepiej. Mamy empiryczny dowód na to, że im rząd mniej wydaje, tym w kraju szybciej rośnie wzrost gospodarczy. A jeżeli szybciej rośnie wzrost gospodarczy, maleje procentowo udział wydatków publicznych w PKB i stąd wziął się wcześniejszy dzień wolności podatkowej.

– Skoro rząd wydaje mniej, to także buduje mniej infrastruktury…

– Efektem mniejszych wydatków rządowych jest też zmniejszenie tempa inwestycji publicznych. To zmniejszenie jednak, jak widać, ma dobroczynny wpływ na rozwój gospodarczy.

– W jednej z wypowiedzi o patriotyzmie gospodarczym zauważył Pan, że rząd chwali się zaproszonymi inwestorami zagranicznymi i stworzonymi przez nich miejscami pracy. Zdaje się nie dostrzegać w administrowanej centralnie propagandzie efektów działań polskich firm. Jak Pan to ocenia?

– Dla mnie to całkowicie niezrozumiałe, zwłaszcza że to polscy przedsiębiorcy tworzą polską gospodarkę. Nie międzynarodowe korporacje, które zresztą – jak pokazują ostatnie dane opublikowane przez rząd – legalnie w Polsce nie płacą albo płacą symboliczne podatki za to, że mają dostęp do tak dużego rynku. Jeżeli uczciwie chce się propagować patriotyzm gospodarczy, trzeba porzucić retorykę nastawioną na zakompleksiony przekaz, cały czas mówiący o doniosłej roli inwestycji zagranicznych. Nie przypominam sobie wystąpień prezydenta Stanów Zjednoczonych czy premiera Wlk. Brytanii, w których tego typu przekazy do własnych obywateli miałyby miejsce.

– Taki przekaz może wynikać z tego, że rząd chwali się tylko tym, co sam załatwił.

– Nie mam kompetencji medycznych, żeby oceniać stan, który powoduje takie zaburzenie optyki widzenia spraw gospodarczych własnego kraju.

– Posłowie przegłosowali ustawę, której efektem będzie tzw. opłata emisyjna, wpływająca na ceny paliw. Po co rządowi podwyżka cen na stacjach benzynowych?

– Moim zdaniem, jest to dowód na to, że Polską rządzi sekta wyznawców arkusza kalkulacyjnego. Tylko w arkuszu kalkulacyjnym powiązanie jednej kolumny, w której jest wysokość stawki podatkowej, i drugiej, gdzie są wpływy z tego tytułu, daje przekonanie, że zwiększanie w jednej kolumnie spowoduje zwiększanie w następnej. To sprawia, że polskie rządy działające do tej pory przyjmują strategię podwyższania opodatkowania własnych obywateli, co traktuje się jako wsparcie programów socjalnych czy programów wyborczych. W tym samym czasie rząd Rumunii kolejny raz zapowiedział kontynuację polityki obniżania opodatkowania, bo tylko taka polityka jest skuteczna, jeśli chodzi o podnoszenie dobrobytu obywateli Rumunii. Już widać – po tych kilku latach obniżek opodatkowania, zmiany systemu, likwidacji dużej liczby tytułów podatkowych – jednoznaczny wpływ na wysokie tempo wzrostu i wzrost zamożności obywateli tego kraju, jak też zwiększenie możliwości kapitałowych i rozwojowych rumuńskich przedsiębiorców.

Polski premier też raczył zauważyć, że obniżki podatku CIT także przyniosły większe wpływy. Są kolejne empiryczne dowody z kraju i z zagranicy, że obniżka opodatkowania ma pozytywny wpływ na rozwój i dobrobyt. W związku z tym postuluję, żeby w Polsce premier i rząd, zamiast mówić o gospodarce opartej na wiedzy, zaczęli mówić o polityce opartej na wiedzy, bo wtedy nie dochodziłoby do głosowań nad podwyżką podatków. Te głosowania będą miały tę funkcję, którą wprowadzały poprzednie rządy – schładzania gospodarki i spowalniania rozwoju.

CZYTAJ DALEJ ->

REKLAMA