Prezydent Duda zdradził środowiska kresowe

Ks. Isakowicz-Zaleski i prezydent Andrzej Duda/ PAP/ wikicommons
Ks. Isakowicz-Zaleski i prezydent Andrzej Duda/ PAP/ wikicommons
REKLAMA

W najbardziej żenujący sposób zachowuje się kancelaria prezydenta. Pan prezydent Andrzej Duda obiecywał w 2015 roku przełom w tej sprawie. Niestety. Był trzy razy na Ukrainie. Za każdym razem nie powiedział ani jednego słowa na temat ludobójstwa, także nie odwiedził grobów pomordowanych na Wołyniu, na Podolu czy w innym miejscach dawnych Kresów. W tym roku odmówił patronatu nad uroczystościami, tak samo jak przed rokiem. Z księdzem Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim rozmawia Rafał Pazio.

– Zbliża się kolejna rocznica „krwawej niedzieli” na Wołyniu. Czy instytucje polskiego państwa związane z prezydentem, rządem w sposób wystarczający angażują się w organizację tej tak ważnej rocznicy i wsparcie środowiska kresowego?

REKLAMA

– Ukraińskie ludobójstwo, które zostało dokonane na Polakach i obywatelach polskich innych narodowości, trwało w latach 1939-1947. Ale apogeum miało miejsce w roku 1943 na terenie dawnego województwa wołyńskiego. Datą symboliczną jest 11 lipca 1943 roku. Sotnie UPA wspierane przez tzw. siekierników, czyli chłopów ukraińskich, podbuntowanych, uzbrojonych w narzędzia rolnicze, zaatakowało w biały dzień prawie 100 miejscowości. Świadomie wybrano niedzielę. Wiedziano, że Polacy pójdą wtedy do kościoła, gdzie atakowano ludzi. Stąd ta nazwa „krwawa niedziela”. Co roku rodziny ofiar w okolicach 11 lipca upamiętniają ofiary ludobójstwa.

– W tym roku wypada okrągła, 75 rocznica.

– Dlatego rodziny oczekiwały, że władze państwowe, zgodnie z uchwałą Sejmu z 2016 roku i ustawą o IPN-ie z tego roku, same podejmą działania, które będą polegały na przygotowaniu upamiętnienia w Warszawie, jak i w poszczególnych województwach. Niestety po raz kolejny okazuje się, że rząd nie wykazuje żadnej inicjatywy w tej sprawie. Data minie za kilkanaście dni i nie ma żadnych informacji na ten temat.

W najbardziej żenujący sposób zachowuje się kancelaria prezydenta. Pan prezydent Andrzej Duda obiecywał w 2015 roku przełom w tej sprawie. Niestety. Był trzy razy na Ukrainie. Za każdym razem nie powiedział ani jednego słowa na temat ludobójstwa, także nie odwiedził grobów pomordowanych na Wołyniu, na Podolu czy w innym miejscach dawnych Kresów. W tym roku odmówił patronatu nad uroczystościami, tak samo jak przed rokiem.

To pokazuje, że zachowanie tzw. dobrej zmiany, czyli prezydenta i rządu, jest żenujące, bo równocześnie pan prezydent bardzo chętnie bierze udział w uroczystościach upamiętniających ofiary holokaustu Żydów, Żołnierzy Wyklętych czy Powstania Warszawskiego. Wyraźnie robi dużą różnicę między jednymi ofiarami a drugimi.

– Co jest powodem takiej postawy?

– Powody są dwa. Cała polityka wschodnia oparta jest na tzw. micie Jerzego Giedroycia, doktrynie absolutnie przestarzałej. Powstała 40 lat temu, kiedy jeszcze istniał Związek Sowiecki, którego dzisiaj już nie ma, a na to miejsce powstały państwa, w których, jak na Ukrainie czy na Litwie, dominują środowiska nacjonalistyczne. Są to środowiska bardzo nieprzychylne Polakom.

Doktryna Giedroycia sprowadzała się do słów „zapomnij o Kresach”. Uważano, że podtrzymywanie tradycji polskiej na dawnych ziemiach Rzeczypospolitej jest jakoby przeszkodą w dobrych relacjach z Polakami, Litwinami czy Białorusinami. Według mnie, to błędne założenie. O ile jeszcze można zrozumieć, że miało jakąś rację bytu, kiedy istniał Związek Sowiecki, to od tego czasu świat kilkakrotnie przewrócił się do góry nogami, a zarówno Platforma, jak i PiS uporczywie trzymają się tej doktryny. Drugi powód to, zwłaszcza w wypadku PiS-u, niesamowita uległość wobec Stanów Zjednoczonych, które prowadzą wobec Ukrainy własną politykę, ingerując w relacje polsko-ukraińskie.

Dwa lata temu pan Jarosław Kaczyński oficjalnie powiedział, że pojawiły się próby storpedowania wspomnianej uchwały w Sejmie ze strony ambasady amerykańskiej. To też jest żenujące. Mamy stulecie odzyskania niepodległości, PiS z jednej strony podkreśla wartości niepodległościowe i patriotyczne, a z drugiej strony całkowicie podporządkowuje się stanowisku Stanów Zjednoczonych, które w sprawie Ukrainy mają inne zdanie niż Polska.

CZYTAJ DALEJ ->

REKLAMA