Korwin-Mikke: Jakim prawem państwo wyciąga brudne łapy po te pieniądze?

emerytura waloryzacja świadczenia
Emerytka. Zdj ilustracyjne. / fot. PAP
REKLAMA

Gdy piszę lub mówię o podatkach, przeciętny obywatel powiada: „Ten JKM znów troszczy się tylko o bogatych; to oni przecież płacą największe podatki – a za mnie potrąca zakład pracy. Mnie nie interesują podatki – mnie interesuje: jak najwięcej zarobić!”.

No, cóż: koń Boxer (w Jerzego Orwella „Folwarku Zwierzęcym”) na wszystkie problemy też miał jedno rozwiązanie: „Będę więcej pracował!”. Z czego świnie, oczywiście, bardzo się cieszyły…

REKLAMA

W rzeczywistości jest odwrotnie: to wielkim producentom podatki są obojętne: i tak odejmują sobie od nich wszelkie wydatki – a gros podatku przerzucają na konsumenta, podnosząc ceny (z konieczności zresztą); nie piekarz płaci podatek od mąki – tylko zjadacz chleba.

Tak à propos podwyżek cen chleba: gdy francuski rząd podniósł ceny energii, ówczesny minister czegoś tam zapowiedział publicznie w TV, że „przeprowadzi śledztwo, by zbadać, dlaczego piekarze podnieśli ceny chleba!”. Słowo honoru!

A gdyby nawet człowiek zarabiający 40 tyś miesięcznie rzeczywiście zapłacił od tego całe 20 tyś podatku – to i tak przecież z głodu nie umrze…

Zupełnie inaczej odczuwają to ludzie ubożsi.

Znam panią o imieniu (prawdziwym!) Janina. Pani Janina jest emerytką, mieszka w ładnym punkcie Warszawy i dysponuje własnościowymi dwoma pokojami. Niestety: na starość bardzo przeszkadza jej uliczny ruch pod okanami – no, i brak pieniędzy na rozmaite lekarstwa.

Pieniądze na wykup mieszkania dał syn mieszkający chwilowo za granicą – więc bez jego zgody nie mogła go sprzedać, by kupić mniejsze. Umyśliła więc sobie, że wynajmie je ludziom potrzebującym – a sama wynajmie mniejsze.

Istotnie: szybko znalazła państwa Kowalskich (nazwisko fałszywe, znam ich osobiście), którzy za sumkę dość sporą (znaną mi osobiście…) postanowili to mieszkanie wynająć. Postawili tylko warunek, że oni płacą tę horrendalną sumę (dwukrotnie niemal przekraczającą średnią krajową) – ale p. Janina reguluje wszystkie opłaty: komorne, podatki itp. (z wyjątkiem światła, gazu i telefonu – oczywiście). Ponieważ czynsz ustalono b. wysoki – p. Janinie się to wciąż bardzo opłacało. Spisano więc stosowną umowę (na szczęście: jeszcze nie u notariusza) – bo obie strony uważały, że transakcja legalna ubezpiecza obydwie strony.

Jednocześnie p. Janina znalazła ludzi, którzy bardzo potrzebowali pieniędzy, bo ich dziecko ciężko zachorowało, a lekarstwa są drogie. Postanowili więc przenieść się do swoich rodziców, mieszkać tam kątem – a mieszkanie – malutkie, ciasne, pokój z kuchnią, bo rodzina to uboga – odnająć p. Janinie. Dość drogo – oczywiście. Jak rynek – to rynek, a ceny takie właśnie dziś są. Ale: nie tak bardzo drogo. Za to zażądali, by p. Janina dodatkowo płaciła czynsz i podatki od tej transakcji.

Naszej emerytce wychodziło z wstępnych rozważań, że dzięki tej operacji (wynajęciu swojego mieszkania i odnajęciu mniejszego) będzie miała około kilkuset złotych miesięcznie więcej. To dla niej dużo pieniędzy…

… niestety: dla nienasyconego państwa też!

CZYTAJ DALEJ ->

REKLAMA