„Jedwabne. Prawdziwa historia”. Taki tytuł będzie nosił pierwszy film o zbrodni w Jedwabnem [WYWIAD, VIDEO]

Fragment plakatu filmu
Fragment plakatu filmu "Jedwabne. Prawdziwa historia". Fot. nczas.com
REKLAMA

Rozmowa z Tomaszem Sommerem, producentem i scenarzystą filmu „Jedwabne. Prawdziwa historia”.

– Nad filmem o mordzie w Jedwabnem pracuje Pan już ponad rok. Co udało się dotąd zrobić i po co właściwie ma on powstać?

REKLAMA

– Nasz projekt jest na etapie zakończonego dewelopementu, czyli fazy rozwojowej. Jak tylko potwierdzi się finansowanie, to w każdej chwili możemy ruszać z produkcją.

Czytaj także: To Niemcy spalili Żydów w Jedwabnem

– Co to znaczy, „potwierdzi się finansowanie”?

– Szereg instytucji, w których nasze aplikacje uzyskały odpowiednie zaawansowanie musi po prostu podjąć decyzję, a jest ona o tyle trudna, że tym filmem złamiemy tabu.

– O jakie tabu chodzi?

– Chodzi o prawdę o Jedwabnem. Otóż w powszechnej świadomości, wypracowanej przez Jana Tomasza Grossa, funkcjonuje opinia, że spalenia Żydów w Jedwabnem dokonali Polacy. Całe środowiska przez 20 lat pracowały nad ugruntowaniem tej wersji wydarzeń i prze cały ten czas Polacy są szantażowani tym fałszywym opisem zdarzenia i jego krytycznymi ocenami. Tymczasem wersja Grossa zdarzeń w Jedwabnem jest po prostu kłamstwem. Jednym z największych, jeśli nie największym kłamstwem III RP. Moim zdaniem, przewyższającym kłamstwo związane z „Bolkiem”. I pokazanie go uderzy w wiele osób. Wystarczy przypomnieć, że dwaj polscy prezydenci przepraszali za Jedwabne. Zostali oszukani, tak jak reszta Polaków.

https://youtu.be/VHJJiRjdoDs

– Skąd Pan o tym wie?

– Film powstał na kanwie książki prod. Marka Jana Chodakiewicza „Mord w Jedwabnem 10 lipca 1941, prolog, przebieg, pokłosie”. Co do poprawności zawartego w niej opisu zdarzeń przekonałem się szczegółowo badając źródła, o które książka jest oparta. Wygląda na to, że co do przebiegu zdarzeń nie ma wątpliwości.

– Jednak prokurator Radosław Ignatiew z IPN, prowadzący śledztwo w tej sprawie miał wątpliwości…

– On niestety też uczestniczy w tym kłamstwie. Prokurator Ignatiew, który do dziś ma pieczę nad aktami prowadzonego przez siebie śledztwa, ma w ręku dobrze ponad sto relacji ze zdarzenia. 95 proc. z nich wskazuje na niemieckie sprawstwo. Dosłownie kilka – nie, z czego połowę można uznać za sfałszowane z uwagi na to, że ich autorzy fizycznie nie mogli być na miejscu zdarzeń. I na tej podstawie prok. Ignatiew stwierdza, że mordu dokonali Polacy, których zresztą nie potrafi wskazać. Istnieje coś takiego jak swoboda oceny dowodów, ale prok. Ignatiew ją w mojej ocenie przekroczył.
Prokurator Ignatiew dopuścił się zresztą szeregu innych partactw podczas swojego śledztwa. Przykładowo nie udało mu się sensownie przesłuchać prawdopodobnego sprawcy podpalenia stodoły, który wtedy jeszcze żył. Ja oczywiście rozumiem, że skuteczne skłonienie tej osoby do zwierzeń było bardzo trudne i wymagało odpowiedniego podejścia i pomysłowości, ale sposób w jaki podszedł do tego Ignatiew może nawet skłaniać do konstatacji, iż nie chciał usłyszeć prawdy. Prok. Ignatiew, w uzasadnieniu umorzenia sprawy, stwierdza więc, że nic mu się nie udało konkretnie ustalić, po za tym, że Gross skłamał co do liczby ofiar, po czym nie wiadomo właściwie dlaczego stwierdza, że winni są też Polacy.

– Czyli co właściwie zaszło w Jedwabnem?

– To pokażemy w filmie. Mogę jednak, na podstawie lektury wszystkich relacji dotyczących sprawy, stwierdzić jedno: Polacy w Jedwabnem nie zamordowali Żydów. Wydarzenia będą pokazane na kanwie losów młodej pary z Jedwabnego – przechrzczonej Żydówki i Polaka, narodowca. Akcja rozgrywa się przez cały okres kolejnych okupacji aż do tragicznego finału w lipcu 1941 r.

– Jak idzie zbieranie środków?

– Tak jak wspomniałem kilka dużych instytucji jest na granicy decyzji. Mam nadzieję, że podejmą ją szybko, tak żeby zdjęcia można było zrobić na wiosnę i latem przyszłego roku.

Rozmawiał: nczas.com

Czytaj także: Jonny Daniels ośmieszył przeciwników ekshumacji w Jedwabnem! Oraz sam siebie. Czy złamał prawo?

REKLAMA