TYLKO U NAS! Bosak: Wszelka imigracja powinna być starannie limitowana ilościowo i selekcjonowana jakościowo

Krzysztof Bosak oraz najnowszy numer
Krzysztof Bosak oraz najnowszy numer "Najwyższego Czasu!". / fot. Twitter/nczas
REKLAMA

Z Krzysztofem Bosakiem, wiceprezesem Ruchu Narodowego, posłem na Sejm V kadencji, rozmawia Rafał Pazio.

– Obserwuje Pan kwestię imigracji zarobkowej do Polski i mówi o zagrożeniach spowodowanych tym, że ta imigracja stała się filarem rynku pracy. Jakie zagrożenia ma Pan na myśli?

REKLAMA

– Przede wszystkim niekontrolowany ilościowo napływ pracowników z zagranicy na rynek pracy przyniesie, w dłuższej perspektywie, ten sam efekt co na Zachodzie. Doprowadzi do przekształcenia Polski w państwo wielonarodowe i wielokulturowe, mówiąc wprost: wielocywilizacyjne. Takie jest zagrożenie długookresowe. Dlatego wszelka imigracja powinna być starannie limitowana ilościowo i także selekcjonowana jakościowo.

– Drugie zagrożenie, takie bardziej krótkookresowe, to jest utrzymanie trudnej sytuacji na rynku pracy, w wielu sektorach i miejscach, poprzez tworzenie dumpingu płacowego, czyli konkurencji taniej siły roboczej z zagranicy dla polskich pracowników. Także utrzymywanie wynagrodzeń na niskim poziomie i zarazem utrzymywanie presji wypychającej polskich pracowników za granicę. Dopuszczanie dużego strumienia imigracji zarobkowej na rynek pracy jest korzystne dla pracodawców, natomiast nie jest korzystne dla pracowników, psuje sytuację na rynku pracy. Zmniejsza lub zupełnie zatrzymuje tempo wzrostu płac. Może również wpływać zniechęcająco, w zakresie impulsów, na wzrost produktywności przedsiębiorstw. Schemat rozwoju poprzez tanią produkcję może cały czas działać i nie pojawią się impulsy do wzrostu produktywności. Wreszcie pozostanie utrzymywanie presji na rynku pracy, wypychającej pracowników za granicę.

– Jak rząd i parlament odnajdują się w sytuacji, którą Pan przedstawił?

– Rząd w zakresie swojej polityki przez ostatnie trzy lata został przechwycony całkowicie przez ludzi mających myślenie ukształtowane przez lobby pracodawców. Kadry odpowiedzialne za politykę migracyjną w resortach gospodarczych – mam na myśli takie osoby jak panowie Morawiecki i Kwieciński, pani Emilewicz, pan Chorąży – są to osoby, które pracowały lub równie dobrze mogłyby pracować w administracji Platformy Obywatelskiej. Jeżeli chodzi o pozostałe dwa odpowiedzialne resorty – Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, nadzorujące sam proces wpuszczania do Polski imigrantów, i Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, odpowiedzialne za regulacje rynku pracy – to zostały one podporządkowane wytycznym lobby gospodarczego. Rząd, dosyć niespójnie komunikując na zewnątrz, realizuje strategię jak najszerszego otwarcia rynku pracy na cudzoziemców.

– Jak przebiega ten proces?

– W przeważającej mierze to imigracja ukraińska czy z innych państw Europy Środkowo-Wschodniej. W coraz większym stopniu mówi się i realizuje dopuszczenie imigracji z Azji – zarówno Centralnej, Dalekiego Wschodu, jak i Azji Południowej. Mam na myśli takie państwa jak Indie, Bangladesz i Nepal. W parlamencie żadna debata nad tymi kwestiami nie została dopuszczona. Kolejne ustawy czy rozporządzenia są procedowane bez żadnej demokratycznej debaty. Polityka realizowana przez rząd jest polityką radykalnego otwarcia granic. Z danych wynika, że w ostatnich latach przyjęliśmy więcej imigrantów zarobkowych niż nawet Niemcy. Ta polityka nie jest przedmiotem żadnego konsensusu. Nie była nigdy poddana debacie ani w mediach publicznych, prywatnych czy w ramach jakiejkolwiek debaty sejmowej. Jest to po prostu polityka faktów dokonanych realizowana, moim zdaniem, na zamówienie dużego zagranicznego biznesu i lobby pracodawców.

– Proszę pokazać na liczbach lub przykładach skalę zjawiska.

– Z liczbami jest problem, ponieważ przeważającą liczbę imigrantów zarobkowych stanowią Ukraińcy, w przypadku których obowiązuje, w wyniku moim zdaniem niewłaściwej decyzji UE i Polski, ruch bezwizowy. Nie mamy ścisłych danych o tym, ilu Ukraińców w Polsce przebywa. Wiemy, że istnieje zjawisko zatrudniania ich na czarno. Nie mamy ścisłych danych, ilu Ukraińców w Polsce pracuje. Z danych Urzędu ds. Cudzoziemców wynika, że różne formy zalegalizowanego pobytu w Polsce ma niespełna 200 tys. Ukraińców. To jest tylko ułamek. Liczba pozwoleń na pracę wydanych przez podległe rządowi instytucje przekracza milion. Sumaryczna obecność obcokrajowców ze Wschodu, licząc Ukraińców i Białorusinów, szacowana jest przez biznes nawet na 2 miliony. W tej chwili zarówno sektor finansowy, jak i sektor telekomunikacyjny zaczął adresować swoje oferty specjalnie do imigracji zarobkowej. Ze swoich źródeł wiem, że sektor finansowy i telekomunikacyjny szacuje obecność w Polsce imigracji na między 1,5 a 2 miliony. Taka jest grupa klientów. To dane z ilości uruchamianych kont, ilości kupowanych ofert, planów telefonicznych, numerów telefonów komórkowych.

– A co podają instytucje?

– Ministerstwo Pracy, Narodowy Bank Polski, Urząd ds. Cudzoziemców podają inne dane. Ściślejsze dotyczą imigracji z państw obcych nam kulturowo, z terenu Afryki i Azji. W przypadku około 18 państw z tego rejonu imigracja wyniosła około 30 tys. osób. To nie jest może jeszcze wielką liczbą, natomiast istotna jest dynamika wzrostu. Wielkość imigracji zarobkowej z Afryki i Azji w ciągu ostatnich trzech lat wzrosła trzykrotnie. W 2015 roku było to jeszcze tylko 11 tys. osób. To nie przypadek. Mamy tu aktywność agencji pośredniczących i rekrutujących pracowników, sprowadzających tanią siłę roboczą z państw Azji. Z drugiej strony mamy w Polsce tzw. mafie czy firmy wprowadzające do Unii Europejskiej imigrantów na fałszowanych dokumentach dotyczących zapotrzebowania na ich pracę.

– Jak reagują polskie służby?

– Państwo polskie nie ma w tej chwili wystarczających mocy urzędniczych i związanych z imigracją służb specjalnych, żeby to weryfikować. Mamy jednak aktywność rządu. Wiemy ze źródeł prasowych, że rząd prowadził rozmowy ze specjalną agencją ds. migracji z muzułmańskiego Uzbekistanu. Ta imigracja wzrosła prawie czterokrotnie. Mówi się też wiele o tym, że będą zapraszani imigranci z Filipin, którzy mają być niejako bliscy nam kulturowo, ponieważ znaczna część z nich to katolicy. Tu również rząd prowadzi rozmowy z rządową filipińską agencją ds. migracji zarobkowej. Przestrzegamy przed zorganizowaną i masową imigracją, ponieważ widzimy długookresową strategię pracodawców i rządu. Otwarcie mówią o tym ekonomiści, że polega ona na ściągnięciu milionów imigrantów. Oczekiwania ekspertów o orientacji kosmopolitycznej to nie tylko uzupełnianie luki na rynku pracy wynikłej z emigracji czy tendencji demograficznych, ale wręcz zwiększanie liczby ludności w Polsce bez żadnej dbałości o spójność narodową naszego państwa.

Czytaj dalej ->

REKLAMA