Michalkiewicz: Walka klasowa znów się zaostrza! Pierwszą ofiarą jest prawda

REKLAMA
Stanisław Michalkiewicz. / foto: YouTube/NPTV
Stanisław Michalkiewicz. / foto: YouTube/NPTV

Licytacja trwa

Kopulantka zwycięzcy może dostać brylanty, które – jak wiadomo – są prawdziwym przyjacielem kobiety, albo futro, a w przypadku jakiegoś sknery – tylko fond de toilette – i tak dalej. Ale kasyno w Monte Carlo odnotuje taki sam bilans jak w latach poprzednich. Rzecz między innymi w tym, że ambicjonerzy, którzy stają do wyborów, dajmy na to, na prezydenta Warszawy, wprawdzie licytują się między sobą, w jaki sposób przychylać warszawiakom nieba – ma się rozumieć, za ich pieniądze – ale po wyborach natychmiast o tym zapominają.

REKLAMA

I bardzo dobrze, bo w przeciwnym razie dla realizacji tych wszystkich obietnic nie tylko musieliby obrabować „złodziei” – co jest zgodne z leninowską normą grab nagrabliennoje, ale również – jak to zalecał Franciszek Fiszer – „dobrać z uczciwych” – jak to zaleca tajna instrukcja Urzędu Skarbowego w Kielcach. Całe tedy szczęście, że wybory nie odbywają się co roku albo częściej, bo czegoś takiego nikt by nie przeżył, chociaż z drugiej strony byłaby to znakomita metoda na wydobycie się z ubóstwa. Na początku lat dziewięćdziesiątych ówczesny prezydent Lech Wałęsa zwołał nawet na ten temat naukowy sympozjon – jakby tu wydobyć się z ubóstwa – z udziałem osobistości, które właśnie tej sztuki dokonały.

Zwróciłem wtedy uwagę, że każdy z uczestników sympozjonu wydobył się z ubóstwa w tym samym czasie, kiedy przychylał nam nieba, poświęcając się dla dobra Polski na rozmaitych państwowych synekurach. Zatem nie jest wykluczone, że powszechny dobrobyt udałoby się osiągnąć, gdyby każdy obywatel chociaż na kilka miesięcy zostawał posłem, senatorem, ministrem czy choćby prezesem. Jeśli przez ten czas nie potrafiłby wydobyć się z ubóstwa, byłby to nieomylny znak, że to jakiś matoł, któremu szkoda stwarzać taką szansę. Myślę jednak, że większość ambicjonerów swoją szansę wykorzystałaby jak najbardziej, więc jeśli to nie jest metoda na wydobycie się z ubóstwa możliwa do zastosowania w skali społecznej, to już nie wiem, co jeszcze można by w tym celu zrobić.

Dość dygresji!

Ale dość już tych dygresji, bo przecież najważniejsze jest zaostrzanie się walki klasowej w miarę postępów socjalizmu w naszym nieszczęśliwym kraju. Jednym z symptomów zaostrzania się tej walki jest ogromny wysyp ruskich i niemieckich agentów. Sam zostałem po raz kolejny zdemaskowany jako ruski agent, ale również jako agent niemiecki, a nawet izraelski, zwłaszcza w momencie gdy zwróciłem uwagę, iż rząd pana premiera Morawieckiego 2 maja br. podpisał deklarację z Marrakeszu, którą przedstawiciel Węgier, co tej deklaracji nie podpisały, uznał za „skrajnie proimigrancką”.

Biuro Polityczne PiS chyba jeszcze nie wie, w jaki sposób przekuć w sukces tę destrukcję jednego z nielicznych liści do wieńca sławy rządu pani Beaty Szydło, a nawet rządu pana premiera Morawieckiego, toteż Wydział Prasy Biura Politycznego PiS najwyraźniej kazał swoim funkcjonariuszom unikanie merytorycznych dyskusji oraz demaskowanie oponentów jako ruskich, ewentualnie niemieckich agentów – bo zgodnie z zasadą, że w domu wisielca nie mówi się o sznurze, demaskowania agentów izraelskich lepiej nie ryzykować.

Dlatego myślę, że komentator, który zdemaskował mnie jako agenta izraelskiego, musiał działać na własną rękę, bez porozumienia z funkcjonariuszami Wydziału Prasy Biura Politycznego Prawa i Sprawiedliwości – albo też pozostawał w łączności z Wydziałem Prasy Biura Politycznego Platformy Obywatelskiej, chociaż to też nie jest pewne, bo gdzieżby tam pan Grzegorz Schetyna ośmielił się wierzgać przeciwko ościeniowi? Nawet pan prezydent Andrzej Duda nie ośmielił się zagadnąć prezydenta Donalda Trumpa o ustawę nr 447 JUST, tylko obiecał mu więcej płacić za ochronę – częściowo w gotówce, a częściowo w postaci zakupów gazu, w związku z czym prezydent Trump na molestowanie ze strony prezydenta Dudy, żeby pozakładał stałe amerykańskie bazy wojskowe w Polsce, udzielił odpowiedzi wymijającej. Pewnie już zdecydował, że stałe bazy wojskowe w Polsce będzie zakładał Izrael.

REKLAMA