Nie ma komu bronić królestwa. Brytyjska armia sięga więc po cieniasów, rurkowców i miłośników selfie. Pokolenie Y idzie do wojska [VIDEO]

fot. Twitter
REKLAMA

Brytyjska armia prowadzi kampanię reklamową w mediach, która ma zapewnić jej dopływ nowych rekrutów i zachęcić młodych ludzi do wstępowania w jej szeregi. Jaki będzie żołnierz pokolenia Y?

Kampania reklamowa zachęcająca młodych ludzi do wstąpienia do brytyjskiej armii jest adresowana do ludzi, którzy nie do końca pasują do naszych wyobrażeń na temat tego jak wygląda żołnierz. Jest ona bowiem skierowana do przysłowiowych cieniasów (snowflakes), miłośników selfie czy nie widzących nikogo poza sobą millenialsów. Po co brytyjskiej armii tacy rekruci?

REKLAMA

Odpowiedź jest bardzo prosta – nie ma chętnych na służbę w wojsku więc trzeba brać to co jest. W samych wojskach lądowych brakuje obecnie ponad 5600 żołnierzy. Część okrętów brytyjskiej floty (Royal Navy) nie wypływa z portów ze względu na brak kompletnych załóg.

Brytyjczycy wojskowi zdecydowali, że trzeba zwrócić się o pomoc do specjalistów. W 2012 roku zwarto 10 cio letni kontrakt z mającą siedzibę z Londynie firmą outsourcingową Capita, zgodnie z którą odpowiada ona za rekrutację, a także związany z nią marketing. Kontrakt opiewa na 495 milionów funtów. Raport Parliament’s National Audit Office wykazał jednak, że począwszy od 2013 roku liczba rekrutów spadała od 21% do nawet 45% w stosunku do założonych planów. Z tego tytułu na firmę została nałożona kara w wysokości 26 milionów funtów. Mimo tego brytyjska armia zwiększyła wartość kontraktu z Capita do 677 milionów funtów.

To właśnie specjaliści z Capita są autorami ostatniej kampanii, która w desperackim ruchu ma być skierowana do tych, którzy nijak z obrazem zawodowego żołnierza się nie kojarzą.

Z problemem braku odpowiednich rekrutów borykają się także armie innych krajów NATO. Jedna trzecia amerykanów w wieku poborowym nie zostałaby przyjęta w szeregi armii z powodu otyłości. W 2017 roku doszło po raz pierwszy od 2005 r. do sytuacji, w której amerykańska armia nie znalazła wystarczającej liczby rekrutów.

Czytaj więcej: Większość amerykańskiej armii to… grubasy. Wszystko przez chipsy i hamburgery

Niemiecka armia, Bundeswehra, ma jeszcze większe kłopoty kadrowe. Potrzebuje około 20.000 rekrutów. Na razie rozważa zatrudnianie pracowników cywilnych armii z innych krajów Unii Europejskiej.

Problemy z rekrutacją żołnierzy powodują, że w niektórych krajach, np: nie należącej do NATO Szwecji, przywrócono pobór do wojska.

Trzeba pamiętać, że czasy armii masowych minęły. Współczesne armie są nasycone zaawansowanymi technologiami, których obsługa wymaga określonych kwalifikacji od obsługujących je żołnierzy.

Jeżeli komuś marzy się służba w Wojsku Polskim to cały czas prowadzona jest rekrutacja w ramach programu „Zostań żołnierzem Rzeczpospolitej”

Ze względu na fakt utworzenia nowej dywizji wojsko szuka już chętnych do tworzących ją jednostek

Źródło: NYT/nczas

REKLAMA