Rosati kabluje na Polskę, a o Niemcach nie wspomina. Dlaczego milczał, kiedy odstrzelili ponad 800 tysięcy dzików?

dzik i Dariusz Rosati, fot. Pixabay/Platforma Obywatelska RP, CC BY-SA 2.0, Wikimedia Commons (kolaż)
dzik i Dariusz Rosati, fot. Pixabay/Platforma Obywatelska RP, CC BY-SA 2.0, Wikimedia Commons (kolaż)
REKLAMA

Europarlamentarzysta Platformy Obywatelskiej Dariusz Rosati wysłał do Komisji Europejskiej zapytanie ws. odstrzału dzików w Polsce. Polityk chce, aby Bruksela znów wtrąciła się w wewnętrzne sprawy naszego kraju. Nie alarmował jednak, kiedy Niemcy zabijali swoje dziki.

W Polsce celebryci i pseudoekolodzy podnieśli lament na wieść o planowanym odstrzale dzików. Do lewackiego chóru przyłączył się europoseł PO. Rosati wyszedł jednak poza rodzime podwórko i postanowił donieść na Polskę do Brukseli.

REKLAMA

Jednak, gdy podobny proceder miał miejsce w Niemczech, europoseł milczał. W sezonie 2017/2018 niemieccy myśliwi odstrzelili 836 865 dzików. Było to o 42 proc. więcej niż w poprzednim okresie łowieckim. Odstrzał u naszych zachodnich sąsiadów był środkiem zabezpieczającym przed afrykańskim pomorem świń (ASF).

Zatem jest to ten sam powód, dla którego w Polsce mówi się o konieczności odstrzału dzików. Rozprzestrzeniający się na terenie naszego kraju ASF jest realnym zagrożeniem. Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski zwrócił się do szefa resortu środowiska z wnioskiem o ograniczenie populacji dzików. Mówi się o liczbie do 210 tys. osobników, czyli niemal cztery razy mniejszej niż w Niemczech.

W swoim piśmie Dariusz Rosati twardo trzyma się swojego stanowiska. „Jest to działanie bez podstaw merytorycznych i wbrew wytycznym Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA)” – czytamy w zapytaniu do KE.

W liście do brukselskich biurokratów europarlamentarzysta zapytał, czy KE „zamierza wyciągnąć konsekwencje wobec decyzji zagrażających trwałości gatunku i ich wpływom na ekologię” oraz czy zamierza powstrzymać działania polskiego rządu. Ostatnie, trzecie pytanie Rosatiego dotyczyło „wdrożenia najwyższych standardów bioasekuracji, które mogą zabezpieczyć branżę trzody chlewnej przed ASF”.

Myśliwi przyczynili się w znacznym stopniu do prewencji przed afrykańskim pomorem świń – mówił o odstrzale w Niemczech wiceprezes Niemieckiego Związku Łowieckiego (DJV) Wolfgang Bethe.

Niemcy w sezonie 2017/2018 odstrzelili rekordową liczbę osobników. Na swojej stronie internetowej DJV zaznaczył, że im mniej dzików mieszka na danej powierzchni, tym wolniej rozprzestrzenia się wirus ASF.

Jednocześnie Związek zaznaczył, że do znacznie szybszego rozprzestrzeniania się wirusa mogą przyczynić się ludzie, poprzez np. transport artykułów żywnościowych, zawierających zarazki, zjadane następnie przez dziki. DJV zaapelował więc o implementację specjalnych środków bezpieczeństwa na dworcach, parkingach i przejściach granicznych. Chodzi m.in. o zamykane pojemniki na śmieci, płoty, które uniemożliwią dzikom migracje oraz kampanie informacyjne skierowane do turystów i kierowców.

Warto przypomnieć, że nie jest to jedyny przypadek, kiedy polskie pseudoelity patrzyły wybiórczo. Analogicznie było w sprawie Puszczy Białowieskiej, którą po apelach lewicy zajęła się Unia Europejska. Natomiast uwadze Brukseli umknęła masowa wycinka w bawarskich lasach. W obu przypadkach powodem wycinki była gradacja kornika drukarza.

Źródła: wp.pl/wPolityce.pl

REKLAMA