Na co idą twoje składki wpłacane do ZUS? Na gigantyczne premie dla dyrektorów i śmieszne podwyżki dla emerytów

Zakład Ubezpieczeń Społecznych/fot. PAP
Zakład Ubezpieczeń Społecznych/fot. PAP
REKLAMA

Tak działa przymusowy ubezpieczeniowy monopol państwa. ZUS przyznaje gigantyczne premie swoim dyrektorom i ich zastępcom, tymczasem seniorzy dostają śmiesznie niskie podwyżki emerytur.

Tak w praktyce wygląda przymusowa „sprawiedliwość” społeczna i dbanie o interes obywatela przez państwo. Gdy emeryci umierają niemalże pod płotami z powodu głodowych emerytur, dyrektorzy ZUS otrzymują gigantyczne premie. Warto też przypomnieć, że zapowiadano rekordowe podwyżki świadczeń, a wyszło jak zwykle, czyli lipnie.

REKLAMA

Najniższe emerytury, czyli dla osób, których dotychczasowe świadczenie nie przekracza 2065 złotych na rękę, wzrosną o 57 zł. Dla pozostałych wzrost wyniesie 2,86 proc., nie zaś jak hucznie ogłaszał rząd o 3,26 proc.

Od kilku tygodni słyszeliśmy o rekordowej waloryzacji, o której mówili przedstawiciele władzy i byliśmy tym karmieni, a teraz okazuje się, że ten wskaźnik waloryzacji się zmniejszył. Jestem bardzo zaskoczona i na pewno ta wiadomość nie ucieszy emerytów – stwierdza szefowa Związku Emerytów i Rencistów Elżbieta Ostrowska.

Pieniądze na premie dla dyrektorów i ich zastępców oczywiście się znalazły. W zeszłym roku średnio dyrektorzy ZUS otrzymali po 23,669 zł premii, zaś ich zastępcy po 18,633 zł. Na nagrody dla kierownictwa poszło łącznie 2 mln zł.

Najczęściej wypłacana emerytura w Polsce to 1065 zł brutto, czyli 906 zł na rękę. Przecież za takie pieniądze nie da się przeżyć! Tymczasem 43 dyrektorów w ZUS z tytułu samych nagród dostało więcej pieniędzy niż wielu emerytów otrzymuje przez cały rok! Emeryci klepią biedę i dostają ochłapy, a ZUS zapewnia swoim dyrektorom finansowe Eldorado. To oburzające – stwierdza wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka.

Emerytury mam 1240 zł na rękę. Te 50 zł i parę groszy, które dostanę, dawno zjadła inflacja. Na szczęście dzięki żonie utrzymujemy się z dwóch emerytur i jakoś dajemy radę, ale jedna nie wystarczyłaby na życie – mówi 82-letni Józef Rakowski z Koszalina, który 35 przepracował na budowie.

Przepracowałem na różnych budowach 40 lat, teraz z zasiłkiem opiekuńczym mam 2160 zł emerytury. Kwotowa waloryzacja świadczeń to zły pomysł, bo w wielu przypadkach będzie to nagroda dla obiboków, dla tych, którzy woleli wypić piwko niż pracować, zaś osoby, które ciężko pracowały, będą pokrzywdzone – ocenia Jerzy Kloza, 87-latek.

Źródło: se.pl

REKLAMA