
Kuriozalna sytuacja w publicznej stacji radiowej. Była dziennikarka Polskiego Radia Olena Babakowa stwierdziła, że przed emisją audycji „Klub Trójki” radiowy wydawca powiedział, że „zarząd dzwonił, że nie wolno jej zapraszać”.
Dziennikarka została zaproszona do audycji poświęconej Ukrainie. Babakowa była poprzednio dziennikarką w ukraińskiej sekcji Polskiego Radia dla Zagranicy, ale odeszła w 2016 r. w ramach restrukturyzacji, planu i harmonogramu, na podstawie rozwiązania umowy za porozumieniem stron, której jak twierdzi, nigdy nie zobaczyła.
Babakowa uważa, że jej zwolnienie było efektem niechęci do niej jednego dyrektora.
Dziennikarka została zaproszona do udziału w audycji przez znanego dziennikarza Piotra Semkę, który potem wydał oświadczenie w tej sprawie.
Moje oświadczenie w sprawie wpisu Pani Oleny Babakowej na Facebooku pic.twitter.com/ltASHgJLA7
— Piotr Semka (@PiotrSemka) 8 marca 2019
– Wiedząc z doświadczenia, że takie konfliktowe sytuacje się zdarzają i nie widząc w oczekiwaniu zarządu odwołania wizyty żadnego kontekstu cenzuralnego ani politycznego – zgodziłem się na rezygnację z jej udziału w dyskusji – tłumaczy prowadzący tamto wydanie Piotr Semka. Ponieważ nie odwołano zaproszenia dla niej, Babakova ostatecznie uczestniczyła w audycji.
Według Babakowej wydawca miał jej powiedzieć: „Pani Oleno, oj, to pani… a co Pani tu robi? Przecież mieliśmy odwołać to zaproszenie…”, a zwracając się do innej osoby, miał powiedzieć: „Przyszła ta pani, co do której zarząd dzwonił, że nie wolno ją zapraszać”. Semka zadał jej kilka pytań: „Kim pani jest? Gdzie pani wcześniej pracowała? Dlaczego pani zdaniem nie może pani wejść do studia?”. Natomiast zażenowany wydawca na osobności spytał: „Pani Oleno, tak niezręcznie wyszło. My chcieliśmy… a tu zarząd… telefon wprost… no i co robić? Na pewno nic Pani złego Radiu nie zrobiła?”
Tak według dziennikarki wyglądała ta chaotyczna i kompromitująca sytuacja.
Ta upokarzająca dla ekspertki sprawa przypomina czasy PRL, z tą różnicą, że wtedy był zapis cenzury na danego człowieka, swoisty polityczny ostracyzm, a tu prywata, widzimisię kogoś, jak na folwarku.
Bardzo szybko rządzący zapomnieli, jak jeszcze niedawno oburzali się, że nie byli zapraszani do państwowych mediów za czasów władzy PO-PSL.
Źródło: Wirtualne media