Litwa zaniepokojona działalnością Estonii. Pęka solidarność krajów nadbałtyckich

Prezydent Estonii Kersti Kaljulaid i prezydent Rosji Władimir Putin. / Fot. PAP/EPA Autor: Aleksander Niemenow
Prezydent Estonii Kersti Kaljulaid i prezydent Rosji Władimir Putin. / Fot. PAP/EPA Autor: Aleksander Niemenow
REKLAMA

Litwa jest zaniepokojona działaniami Estonii powiedział litewski minister spraw zagranicznych Linas Linkevicius komentując spotkanie prezydenta Estonii Kersti Kaljulaid z prezydentem Rosji Władimirem Putinem na Kremlu.

Szef litewskiej dyplomacji wezwał Estonię do koordynacji działań i zachowania ostrożności w dialogu z Moskwą.

REKLAMA

Zawsze jest bardziej skuteczne, gdy koordynujemy sprawy i działamy w bardziej jednolity sposób (…) ponieważ zawsze będą próby podzielenia nas i testowania jedności krajów europejskich lub krajów bałtyckich – skomentował to spotkanie litewski dyplomata.

Zaniepokojenie Linkeviciusa zbudziło brak informacji od władz Estonii, jakie tematy zamierzano poruszyć podczas rozmowy z Putinem.

Według litewskiego ministra Rosji bardzo zależy na takich wizytach, ponieważ chce pokazać, że nie jest izolowana. On uważa, że, „w końcu Rosja nie żałuje, że anektowała 20 proc. gruzińskiego terytorium w 2008 roku, czy faktu, że anektowała Krym w 2014 roku”.

Zaniepokojenie Litwinów budzi fakt, że prezydent Estonii zapowiedziała wznowienie programu współpracy Estonii z Rosją oraz zaprosiła rosyjskiego prezydenta do złożenia wizyty w Tallinie.

Kraje bałtyckie (Estonia, Łotwa, Litwa) do tej pory trzymały wspólny front wobec Rosji. Z drugiej strony prezydentowi Estonii nie należy się dziwić. To mały kraj mający 1,3 mln ludzi, czyli mniej niż Warszawa. W dodatku 1/4 ludności to rosyjska mniejszość.

Estonia podobnie jak Polska padła ofiarą paktu Ribbentrop – Mołotow w 1939 r. 5 lat później Sowieci znowu wkroczyli do Estonii w ślad za wycofującymi się Niemcami. Jałta 1945 r. znowu pozbawiła Estonię niepodległości.

W Estonii zapewne dobrze pamięta się słowa Trumpa, który powiedział, że „jeśli Rosja zaatakuje kraje bałtyckie, zastanowię się, czy udzielić im pomocy”. Wolą więc sami dogadać się z Rosjanami na własną rękę, niż czekać na najgorsze.

Źródło: Kresy

REKLAMA