
Rośnie napięcie między USA a Iranem. Zaatakowano okolice ambasady USA. Amerykańskie okręty prowadzą manewry w pobliżu wejścia do Zatoki Perskiej.
Do ataku na amerykańską ambasadę doszło w niedzielę wieczorem czasu lokalnego. Atak rakietowy skierowano na opuszczony budynek znajdujący się nieopodal amerykańskiej ambasady położonej w silnie strzeżonej Zielonej Strefie w Bagdadzie.
Atak nie spowodował większych zniszczeń, nikt w nim nie ucierpiał. Należy go traktować jedynie jako ostrzeżenie ze strony Iranu.
Zapewne dlatego nie doszło do ataku odwetowego USA na cele irańskie bądź sprzymierzonych z nimi szyickich milicji operujących w Iraku, które prawdopodobnie stały za atakiem.
Amerykanie zgromadzili w rejonie siły, które bez wątpienia mogłyby wykonać taki atak. Na Morzu Arabskim niedaleko wejścia do Zatoki Perskiej znajduje się zespół uderzeniowy lotniskowca USS Abraham Lincoln (CVN72).
W jego skład wchodzą niszczyciel rakietowy klasy Arleigh Burke USS Bainbridge (DDG-96) oraz niszczyciel rakietowy klasy Ticonderoga USS Leyte Gulf (CG 55).
Prawdopodobnie zespół jest też eskortowany przez 1 lub 2 amerykańskie okręty podwodne, które także mają możliwość ataków celów naziemnych za pomocą pocisków manewrujących Tomahawk.
Do grupy uderzeniowej dołączył także uniwersalny okręt desantowy USS Kearsarge (LHD-3), który wcześniej operował na wodach Zatoki Perskiej.
Takie umiejscowienie amerykańskiej eskadry daje możliwość ataku bez narażania na natychmiastową odpowiedź za pomocą rakiet przeciwokrętowych ze strony Iranu.
W piątek na wody Zatoki Perskiej wpłynęły dwa amerykańskie niszczyciele rakietowe klasy Arleigh Burke, USS McFaul (DDG-74) USS Gonzalez (DDG-66). Podczas przechodzenia Cieśniny Ormuz nie doszło do żadnych incydentów z udziałem irańskiej floty.