Lech Wałęsa znów pojawił się w Arłamowie, gdzie był internowany w czasie stanu wojennego. Tym razem przyjechał z własnej woli. W miejscu, w którym kiedyś był zamknięty, najlepiej mu się odpoczywa. Wiele to mówi o samym słynnym „internowaniu”.
Lech Wałęsa nie pojechał na odpoczynek do jakichś egzotycznych krajów – może tym razem nie poszczęściło mu się w „totka” i musiał zostać w Polsce.
Nic się jednak nie stało ponieważ istnieje w naszym kraju miejsce, w którym Wałęsa lubi spędzać wakacje już od wielu lat. To miejsce to Arłamów, czyli ośrodek, w którym za czasów systemu słusznie minionego były prezydent był internowany.
Sentyment Wałęsy do tego miejsca może wiele powiedzieć o samym charakterze internowania, na temat którego krąży wiele legend. Ponoć wiele butelek wódki zostało w tamtym czasie „obalonych”.
Internauci są jednak bezlitośni i zupełnie nie zważając na poświęcenie noblisty komentują jego „wypad na stare śmieci” jako „samointernowanie”.
W polskiej polityce latem panuje tak zwany „sezon ogórkowy”, który nie ma nic wspólnego z Magdaleną Ogórek. Politycy są na urlopach i nic się nie dzieje – Jarosław Kaczyński może spać do południa, a Lech Wałęsa przystopować z komentowaniem rzeczywistości politycznej i odpocząć w Arłamowie.
Wódz OTUA odpoczywa ale jednocześnie nie spoczywa w walce o konstytucję, powolne sądy etc. – wciąż ma na sobie słynny T-Shirt.
Wspaniały Arłamów. Tylko nie czepiajcie się mojej koszulki. Wszystko jest w porządku. pic.twitter.com/eB7Ud4eQ3w
— Lech Wałęsa (@PresidentWalesa) July 7, 2019
Źródło: Twitter