Grzegorz Schetyna oszalał. Propozycje lidera PO są tak głupie, że aż trudno w to uwierzyć

Grzegorz Schetyna. / foto: PAP
Grzegorz Schetyna. / foto: PAP
REKLAMA

Główna partia opozycyjna, czy tam teraz koalicja opozycyjna, postanowiła ścigać się z Prawem i Sprawiedliwością w populizmie i socjalizmie. W tych zawodach z Jarosławem Kaczyńskim nie mają raczej szans, choć ich propozycje są tak głupie, że to może chwycić.

Program Koalicji Obywatelskiej to przepisane na kolanie punkty innych ugrupowań. Od takiego Kukiz’15 wzięto na przykład obligatoryjne referendum w przypadku zebrania miliona podpisów, a od Kukiz’15 i Konfederacji postulat głosowania przez Internet.

REKLAMA

Z kolei od Wiosny Roberta Biedronia Schetyna ściągnął czas oczekiwania do lekarza specjalisty nie dłuższy niż 21 dni i czas oczekiwania na SOR nieprzekraczający 60 minut. Oczywiście padły wielkie słowa o inwestowaniu w zdrowie, ale o zasadniczej reformie, czyli urynkowieniu służby zdrowia mowy nie ma.

Działania Grzegorza Schetyny są dość dziwne, z jednej strony kolejnym jego punktem jest wprowadzenie związków partnerskich, których Polacy nie popierają. Z drugiej natomiast obawia się zasadniczej reformy służby zdrowia, bo Polacy jej nie chcą, mimo że ostatnie dane pokazywały, iż działa ona najlepiej w Singapurze, czyli kraju gdzie jest w największym stopniu prywatna.

Dwa punkty z programu opozycji na wybory są już jednak kompletnie odjechane. Można powiedzieć, że w głupocie swych socjalnych obietnic postanowili przebić Prawo i Sprawiedliwość. Po pierwsze Schetyna proponuje podwyższenie płacy minimalnej o 600 złotych i premie dla najmniej zarabiających.

Płaca minimalna powinna być kształtowana przez rynek, każde jej podniesienie przyczynia się do podniesienia poziomu bezrobocia, a także do wzrostu cen. Wyprodukowanie danego produktu czy świadczenie danej usługi staje się po prostu droższe. Na podwyższeniu płacy minimalnej w dużej części zarabia państwo, pobierając wyższe podatki.

Równie szalonym wydaje się pomysł dopłacania tym, którzy zarabiają mniej. Dopłaty mają dotyczyć osób, które zarabiają mniej niż 4500 złotych brutto, co jest oczywiście jawną niesprawiedliwością. Dlaczego bowiem ten, który radzi sobie lepiej, ma być opodatkowany tylko po to, by dać pieniądze temu, kto zarabia mniej?

Oczywiście ostatecznie na transferach socjalnych tracą wszyscy. Jak pisał wybitny pisarz Aleksander Fredro „socjalizm każdemu równo nosa utrze. Bogatych zdusi dzisiaj, a biednych pojutrze”. Strach się bać, co czeka nasz nieszczęśliwy kraj, kiedy już na starcie kampanii padają tak absurdalne obietnice.

REKLAMA