Jak donosi fakt.pl w samochodzie i na ubraniu ojca zaginionego 5-letniego Dawida Żukowskiego znaleziono ślady krwi należące do dziecka.
Jak podaje fakt.pl w samochodzie ojca-samobójcy odnaleziono bardzo dużo śladów krwi i moczu dziecka. Takie same ślady miały zostać znalezione na ubraniu mężczyzny, który popełnił samobójstwo rzucając się pod pociąg.
Może to oznaczać najgorsze, czyli to, że chłopiec nie żyje.
Jak podaje fakt.pl na ubraniu Pawła Żukowskiego znaleziono także ślady ziemi, liści oraz trawy.
Śledczy od samego początku rozważali śmierć dziecka jako najbardziej prawdopodobny scenariusz.
Dawid Żukowski zaginął po południu w środę 10 lipca. Wtedy jego ojciec odebrał go od dziadków w Grodzisku Mazowieckim i miał odwieźć do mamy do Warszawy. Tak się niestety nie stało.
Kilka godzin po odebraniu od dziadków Dawidka, 32-latek popełnił samobójstwo rzucając się pod pociąg na dworcu w Grodzisku Mazowieckim.
Około północy zaniepokojona mama Dawida zgłosiła zaginięcie syna. Gdy kilka godzin później znaleziono samochód ojca-samobójcy, 5-latka w nim nie było.
Sprawa od samego początku była traktowana priorytetowo. Paweł Ż. wysłał do matki Dawida SMS o treści „nigdy nie zobaczysz już syna”.
Policja odtworzyła minuta po minucie trasę, jaką po odebrania Dawidka od dziadków przejechał Paweł Ż. Śledczy dzięki temu wiedzą, że mężczyzna dwukrotnie przejeżdżał przez miejscowość Chrzanów Duży.
Poszukiwania nadal trwają.
Źródło: fakt.pl/ PAP