Grzegorz Braun o polskim projekcie cywilizacyjnym. „Nasi pod Moskwą. Wielkość jednak mierzy się tym, co potem z tym robimy” [VIDEO]

Grzegorz Braun/Fot. screen YouTube
Grzegorz Braun/Fot. screen YouTube
REKLAMA

Grzegorz Braun wspomina chwile, gdy Polacy zdobyli Moskwę. Analizuje późniejsze wydarzenia i smutno konstatuje, że na własne życzenie zaprzepaściliśmy wielką szansę na stanie się jeszcze większą potęgą. Przestrzega również przed wodą sodową, która bardzo łatwo uderza do głowy.

400 lat temu odstąpiliśmy spod Moskwy. To ostatni raz, kiedy byliśmy tam samodzielnie. Rzeczpospolita Polska prowadząca własną politykę, z dużym rozmachem – wspomina Braun.

REKLAMA

Wyprawa pod wojennym dowództwem hetmana Chodkiewicza przyniosła Polsce korzystny rozejm, który wyznaczył nowe granice z korektą na wschód. To ostatni moment w dziejach, kiedy Rzeczpospolita prowadzi prawdziwie suwerenną, z wielkim rozmachem, politykę na arenie światowej – analizuje reżyser.

Zauważa, że choć patrząc z perspektywy czasu do rozbiorów jeszcze bardzo daleko, to zdobycie Moskwy w 1610 roku było ostatnim wielkim zwycięstwem Rzeczpospolitej Obojga Narodów.

W XVIIw. niestety zaczyna się odchodzenie od własnych cywilizacyjnych zmysłów – mówi Braun i jako przykład przytacza historię z 1610 roku, kiedy Polacy zdobywszy Kreml i dostawszy się do skarbca, znaleźli pozłacanego Pana Jezusa. Pomimo wielu sugestii, aby odesłać Go do Krakowa, porąbali i podzielili między siebie.

Rzeczpospolita kończyła się wtedy na wysokości zatoki Fińskiej. Wielkość jednak mierzy się tym, co potem z tym robimy. Czy Pana Jezusa adorujemy, czy rąbiemy i chowamy po kieszeniach – wspomina.

W polityce polskiej ciągle żywe są sentymenty, które wiążą nadzieję na powrót do potęgi. Właśnie dzięki realizacji podobnego scenariusza. Trzeba dotrzeć pod Moskwę i dzięki temu zrealizować nową wielką Rzeczpospolitą. Mam wrażenie, że w tym momencie Polacy poszliby daleko na wschód, ale nie mają już świadomości, co jest istotą siły ich polskiego projektu cywilizacyjnego – zauważa.

Niech nam woda sodowa do głowy nie uderza. Nie konstruujmy współczesnych planów Polski, mierząc perspektywy wedle wiary ludzkiej. Obyśmy te granice, które mamy, byli w stanie napełnić jakąkolwiek sensowną treścią, jakąkolwiek cywilizowaną duchowością. A tego nie będzie, jeśli nie będziemy skłonni tych ostatnich wielkich chwil Rzeczpospolitej odpowiednio czytać. Także samokrytycznie – kończy Braun.

REKLAMA