Konflikt władz Gdańska z Cejrowskim zażegnany. Momentami sprawa zakrawała na groteskę

Wojciech Cejrowski/fot. YouTube/Wojciech Cejrowski
Wojciech Cejrowski/fot. YouTube/Wojciech Cejrowski
REKLAMA

Po 13 latach Wojciech Cejrowski musi zmienić miejsce na Jarmarku Dominikańskim w Gdańsku. W ostatnich dniach podróżnik stał nieopodal Bazyliki Mariackiej, ale został siłą usunięty przez urzędników. Teraz Cejrowskiemu wyznaczono nowe miejsce.

Swoje stoisko początkowo Cejrowski rozstawił przy ul. Świętego Ducha na tyłach kaplicy. Miał zezwolenie od miejscowego proboszcza, który twierdził, że chodnik należy do świątyni. Innego zdania byli włodarze Gdańska.

REKLAMA

Cejrowskiego odwiedziła straż miejska z „ważnym” urzędnikiem. Ten jednak nie miał żadnych dokumentów stwierdzających do kogo należy teren. Powołał się zatem na paragraf, który mówi, że urzędnikowi trzeba w takiej sytuacji uwierzyć na słowo, a potem ewentualnie można się odwoływać. Cejrowski dostał zatem 10 minut na opuszczenie miejsca.

Konsekwentna odmowa

O całym zamieszaniu zrobiło się bardzo głośno. Szczególnie w mediach społecznościowych wieść roznosiła się jak świeże bułeczki. Najwyraźniej władzom Gdańska zrobiło się trochę wstyd, bo postanowili wyciągnąć rękę do Cejrowskiego i załagodzić wywołany przez siebie konflikt.

W czternastym roku stania na Jarmarku dostałem wreszcie normalne zezwolenie, wystawione na moje nazwisko, zapłaciłem i mamy z głowy. Miastu dziękuję za łaskawość, a przy okazji także za te mięśnie, które spowodowały darmową reklamę mojego przedsięwzięcia. Cieszę się, że przełamaliśmy barierę oporu i za rok może już nikt mi nie odmówi miejsca tłumacząc, że moja osoba nie pasuje do wizerunku Jarmarku. Dziękuję też Księdzu Proboszczowi za Jego odwagę, gdy zapraszał mnie na swój teren – oświadczył Cejrowski.

Wiele osób zastanawiało się, dlaczego Cejrowski od razu nie dokonał stosownej opłaty, by dostać wyznaczone miejsce podczas Jarmarku Dominikańskiego. Jak zdradził podróżnik, starał się o to każdego roku, ale konsekwentnie mu odmawiano.

W tym roku, gdy aplikowałem, ujęli to tak: Postać Pana Cejrowskiego nie pasuje do pozytywnego wizerunku Jarmarku, jaki chcemy kreować. Oni rzeczywiście nie muszą wynajmować miejsca każdemu – wolno im legalnie odrzucać wybrane oferty, gdy im się coś/ktoś nie podoba. I robili to od lat – ujawnia.

Dlatego Cejrowski starał się na wszelkie możliwe sposoby obejść ten zakaz. Zazwyczaj kończyło się tak, że ktoś inny użyczał miejsca cenzurowanemu podróżnikami. – Wym roku powiedzieli wyraźnie, że ja zgody nie dostanę, a jeżeli ktoś wystąpi w moim zastępstwie to potem i tak straci wynajęte miejsce, bo jest paragraf „o niezgodności stoiska z wcześniejszą deklaracją” – relacjonuje. Ostatecznie stanął więc na chodniku, który miał należeć do świątyni, do czego również przyczepili się urzędnicy.

Gdzie stoi Cejrowski na Jarmarku Dominikańskim?

Finalnie jednak miasto Gdańsk poszło po rozum do głowy i, choć z opóźnieniem, wydało Cejrowskiemu oficjalne pozwolenie na wystawianie się podczas Jarmarku Dominikańskiego. Od teraz podróżnik będzie stał w innym miejscu niż przez ostatnie 13 lat. Można spotkać go pod Kaplicą Królewską przy ul. Świętego Ducha.

Odniósł się również do oskarżeń, jakoby nie wynajmując stanowiska, chciał zaoszczędzić. – Osobom, które złośliwie sugerowały, że w latach poprzednich próbowałem się wymigiwać od opłaty, pokazuję dokument z którego wynika ile to kosztuje: 28 złotych i 80 groszy. Potraktowano mnie urzędowo, zastosowano stawki normalne. Czy jeszcze ktoś uważa, że przez poprzednie 13 lat próbowałem zaoszczędzić? – pyta.

Jak zaznacza Cejrowski, każdy może do niego podejść, porozmawiać i zrobić wspólne zdjęcie. Jest jednak jeden warunek. – Zdjęcia grupowe za „Ojcze nasz” zdjęcia indywidualne za Pacierz – zaznacza i dodaje, że zazwyczaj stoi w czwartki, piątki i soboty.

REKLAMA