Nie tylko Cejrowski. Kolejny autorytet prostuje brednie na temat pożarów lasów amazońskich

Fałszywe zdjęcie pożaru w Amazonii udostępnione przez Prezydenta Macrona. / foto: Twitter: Emannuel Macron
Fałszywe zdjęcie pożaru w Amazonii udostępnione przez Prezydenta Macrona. / foto: Twitter: Emannuel Macron
REKLAMA

Temat pożarów amazońskich lasów wywołał wielki lament wśród jedynie „poprawnie” myślących. Okazuje się, że szeroko zakrojona akcja informacyjna o rzekomym spustoszeniu Amazonii nie ma wiele wspólnego z prawdą. Mity i fake newsy prostuje znany amerykański dziennikarz przyrodniczy Michael Shellenberger.

Fałszem jest nawet to, że Amazonia to „płuca świata” – stwierdza bez ogródek Shellenberger.

REKLAMA

Pożary, które nękają Amazonię stały się modnym tematem. Wszelkiej maści lewicowcy co rusz prześcigają się w teoriach i pomysłach, jak uzdrowić ten bogaty gatunkowo rejon, całą winę przypisując oczywiście globalnemu ociepleniu wywołanemu podobno przez działalność człowieka. Posłużono się przy tym podłymi manipulacjami, produkując na potęgę farmazony i grając na ludzkich emocjach.

Ze wszystkimi kolportowanymi bzdurami w swoim tekście na łamach „Forbesa” rozprawia się Shellenberger. Zaczął od rozchodzących się w internecie nieprawdziwych zdjęć. – Fotka, którą udostępnił Ronaldo pochodziła z południowej Brazylii i zrobiono ją w 2013 roku. Zdjęcie, które udostępnili DiCaprio i Macron ma ponad 20 lat. Z kolei te, które udostępniła Madonna i Zaden Smith – ponad 30. Niektórzy celebryci udostępniali zdjęcia z Montany, Indii i Szwecji – wskazuje.

Nieprawdą jest również nachalnie promowana teza, jakoby lasy amazońskie były „płucem świata”. Autor tekstu powołuje się na Dana Nepstada, naukowca specjalizującego się w tym regionie, jednego z autorów raportu Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu. – To bzdura. Za tymi twierdzeniami nie stoi żadna nauka. Amazonia produkuje ogromne ilości tlenu, ale zużywa go równie dużo – zaznacza.

Tylko półprawdą jest rozpowszechniana informacja, że w 2019 roku występuje o 80% więcej pożarów niż rok wcześniej. To bardzo sprytna manipulacja, mająca robić wrażenie i pokazywać rzekomą katastrofę. Autorzy tych danych sprytnie jednak pominęli niewygodne, niepasujące do narracji fakty z wcześniejszych lat. Shellenberger prezentuje wykres przygotowany przez brazylijski Instytut Badań Kosmicznych (INPE).

Fot. mongabay.com

Wynika z niego, że tegorocznych pożarów jest o zaledwie 7% więcej niż było ich średnio w ciągu ostatnich 10 lat. Natomiast zdecydowanie najwięcej pożarów szalało w Brazylii w latach 2002-2007. Wówczas jednak nikt nie martwił się o przyrodę. Czyżby dlatego, że rządził „swój” prezydent Luiz Inacio Lula da Silva, a nie ten wstrętny, ohydny, prawicowy Jair Bolsonaro?

Podobne wnioski formułował podróżnik Wojciech Cejrowski. Stwierdził, że cały lament zaczął się w momencie, gdy Bolsonaro odciął Zielonych od rządowych pieniędzy.

Na łamach „Forbesa” ze Shellenbergeriem próbują polemizować obrońcy klimatu. Wskazują, że jeśli pożary Amazonii osiągną punkt krytyczny, obszar ten może z czasem zmieniać się w coś w rodzaju sawanny, co ma mieć katastrofalne skutki dla klimatu.

Nawet jednak oni, przyciśnięci do ściany, przyznają, że tegoroczne pożary niczym specjalnym nie różnią się o tych z poprzednich lat, a nazywanie amazońskich lasów „płucami świata” nie ma pokrycia w rzeczywistości.

Źródło: energetyka24.com/nczas.com

REKLAMA