Kolejny weekend w Hongkongu także upływa pod znakiem prodemokratycznych manifestacji. W niedzielę ludzi zbierali się m.in. w pobliżu konsulatu brytyjskiego, aby prosić Londyn o działania w celu ochrony mieszkańców dawnej kolonii.
Setki osób odśpiewało hymn brytyjski i wymachiwało sztandarami „Union Jack”. Cierpliwość Pekinu została wystawiona na ciężką próbę, bo okazuje się, że Chińczycy z Hongkongu wolą dawnych kolonistów od kurateli swoich „czerwonych” rodaków.
Spod konsulatu dziesiątki tysięcy ludzi pomaszerowały przez centrum Hongkongu. Zgodnie z chińsko-brytyjską deklaracją z 1984 r., Hongkong jest regionem pół-autonomicznym na zasadzie „jeden kraj, dwa systemy”. Działacze prodemokratyczni oskarżają Pekin o niedotrzymywanie obietnic i zwiększanie politycznej kontroli.
Wielu demonstrantów oskarża jednak Londyn, że nie podejmuje działań dyplomatycznych i nie pilnuje deklaracji z 1984 roku. Setki tysięcy Hongkongu posiada specjalne paszporty wydane przez Londyn dla „British National Overseas” (BNO). Ułatwia to wjazd do Wielkiej Brytanii, ale nie daje praw obywatelskich. Demonstranci żądali teraz m.in. uznania ich za obywateli Wspólnoty Narodów i możliwości emigracji.
Pro-democracy protesters rally outside Britain's consulate in Hong Kong, demanding London do more to protect its former colonial subjects and ramp up pressure on Beijing over sliding freedoms https://t.co/Ljn2rmZJRP pic.twitter.com/JNdhLrLo08
— AFP news agency (@AFP) September 15, 2019
Londyn jest tu zachowawczy, bowiem komunistyczne Chiny wielokrotnie oskarżały już o inspirowanie protestów Wielką Brytanię i Stany Zjednoczone. Londyn twierdzi, że obecny kryzys to „wewnętrzna sprawa” Chin.
W czasie tego weekendu w kilku miejscach Hongkongu doszło do przepychanek pomiędzy propekińskimi lojalistami a zwolennikami antyrządowych protestów. Chaotyczne sceny rozegrały się m.in. wewnątrz i w okolicy centrum handlowego Amoy Plaza w miejscowości Kowloon Bay.
Despite a ban from the police on the original march, Hongkongers have defied the attempt to stop them from going on streets, and in huge numbers.
It is now the 15th week of the historic Hong Kong summer of dissent.#StandWithHK pic.twitter.com/oOqrWzZtu7
— Denise Ho (HOCC) (@hoccgoomusic) September 15, 2019
Sympatycy Pekinu niszczyli tzw. ściany Lennona – oklejone samoprzylepnymi karteczkami z hasłami poparcia dla demokracji i sprzeciwu wobec władz i policji. Miejsca te, inspirowane słynną ścianą Johna Lennona w Pradze, stały się symbolem walki o wolność w Hongkongu.
Pierwsza ściana Lennona w Hongkongu powstała w 2014 roku w czasie rewolucji parasolek, której uczestnicy bezskutecznie usiłowali wymusić na władzach demokratyczne reformy. Na fali trwających obecnie protestów w mieście pojawiło się ponad 150 takich miejsc.
Week 15 of Hong Kong protests. At this point, it’s about democracy and a refusal to normalize police militarization, immunity and abuse of power. Police banned this march but people showed up anyway, families with young children & black bloc protesters marching side by side pic.twitter.com/kOgrsxCrKG
— Elaine Yu (@yuenok) September 15, 2019
Źródło: Ouest France/ PAP