Szkoły ponadpodstawowe w Szwecji zapewniają kształcenie teoretyczne (3-letnie) i zawodowe (2-letnie). Kształcenie teoretyczne odbywa się w osiemnastu blokach tematycznych. Obowiązuje tu system punktowy.
Historia jest punktowana na tym samym poziomie co WF, a w dodatku ma zostać wkrótce mocno „uproszczona”. Przedmioty kierunkowe (w tym praca projektowa) to 1 350 punktów, przedmioty wybrane indywidualnie – 300 punktów, język szwedzki daje 200 punktów, a matematyka, język angielski, historia, wychowanie obywatelskie, czy wychowanie fizyczne po 100 punktów. Mniej, bo 50 przynosi przyroda, religia i sztuka.
Tymczasem Szwecja planuje zredukować kursy historyczne do zjawiska niewolnictwa, II wojny światowej, holocaustu, imigracji i kwestii płci. Są to propozycje Szwedzkiej Rady Edukacji.
Wystąpiła ona z propozycją aby w starszych klasach szkół podstawowych program nauczania historii obejmował dopiero okresy po 1700 roku, bo program jest przeciążony, a na lekcje historii brak czasu.
Rada poprawiła programy zajęć z nauk społecznych, w tym z historii, wprowadzając zagadnienia dotyczące kwestii związanych z niewolnictwem, gender, klimatem, holocaustem, rasizmem i migracją. Zniknęłyby elementy nie tylko historii starożytnej, w tym dorobek wielkich greckich filozofów, ale też czasy kiedy Szwecja była mocarstwem w XVII i na początku XVIII wieku.
Na lekcjach historii uczniowie mieliby się skupić na XIX i XX wieku, ze szczególnym uwzględnieniem Holokaustu, zimnej wojny i powojennej historii Szwecji. Usłyszeliby tylko o XVIII-wiecznym niewolnictwie i o kolonializmie. W programie nie znalazłoby się już miejsca o np. 100 mln ofiar komunizmu, zbrodniach sowieckich, czy rewolucji kulturalnej w Chinach za Mao Tse Tunga.
Pomysłem Rady Edukacji oburzony jest znany szwedzki historyk, prof. Dick Harrison z Uniwersytetu w Lund. Uznanie, że starożytność nie ma znaczenia dla zrozumienia teraźniejszości, jest nie do przyjęcia – mówi i dodaje – „Szwecja będzie się wstydzić przed całym światem”.
Źródło: rp.pl/ Medias-presse.Info