
Warszawa żyje tragicznym wypadkiem, do którego doszło w minioną niedzielę na przejściu dla pieszych w dzielnicy Bielany. Mieszkańcy są oburzeni i wskazują, że od dłuższego czasu sygnalizowali urzędnikom czyhające niebezpieczeństwo, lecz niewiele z tym nie zrobiono.
O tym, że ruch zorganizowany na ulicy Sokratesa jest śmiertelnie niebezpieczny, mieszkańcy oraz radni dzielnicy alarmowali od lat. Już w 2015 roku zgłaszali problem do Zarządu Dróg Miejskich.
Proponowali liczne rozwiązania, a wśród nich m.in. zwężenie ulicy do jednego pasa, zamontowanie progów zwalniających przed przejściem dla pieszych albo instalację sygnalizacji świetlnej.
ZDM w odpowiedzi wskazał, że należy najpierw wykonać badania ruchu, ale nie są one możliwe ze względu na prace budowlane. Następnie poinformowano, że nie ma środków finansowych na zrealizowanie pomysłów.
– Nie czekajmy do pierwszej tragedii. Proszę o poważne potraktowanie sprawy, piesi przy każdym przekraczaniu jezdni narażeni są na ogromne niebezpieczeństwo – pisał do ZDM Radosław Polkowski, który „Wirtualnej Polsce” pokazuje archiwalne pisma.
Dwa lata temu ZDM przeprowadziło audyt przejść dla pieszych w dzielnicy Bielany. Wszystkie przejścia na ul. Sokratesa zostały zakwalifikowane jako „najbardziej niebezpieczne”. Na tym jednak działania się skończyły, a zalecenia audytorów nie zostały wprowadzone w życie.
Tragiczny wypadek
Do tragicznego wypadku na ul. Sokratesa doszło w niedzielę 20 października. Sprawca jadący 130 km/h samochodem marki BMW potrącił na przejściu dla pieszych 33-latka, który zginął na miejscu.
Mężczyzna przechodził przez przejście dla pieszych z żoną i małym dzieckiem. Według relacji świadków, w ostatniej chwili zdążył odepchnąć wózek. Dziecko trafiło do szpitala.
– Nie wiemy jak wiele jeszcze musi się wydarzyć, jak wiele pism i petycji mieszkańców oraz interpelacji i stanowisk radnych musi wpłynąć do Zarząd Dróg Miejskich Warszawa, aby w końcu zwiększono bezpieczeństwo na tej ulicy – napisano na profilu Warszawskie Bielany.
31-letni Krystian O., sprawca tragicznego wypadku, usłyszał już zarzuty. Przyznał się do zarzucanego mu czynu i wyjaśnił, że niewiele pamięta, a także, że oślepiło go słońce. Sąd nie uwzględnił wniosku prokuratora o tymczasowy areszt na trzy miesiące i zastosował dozór policyjny. Sprawcy grozi do 8 lat więzienia.