Szwedzki Fundusz Dziedziczenia, zarządzający majątkiem zmarłych obywateli, wykorzystuje pieniądze do finansowania „pokazów” dziwolągów-przebierańców i zmniennopłciowców. Wydaje na ten cel miliony koron.
Szwedzki urząd pozyskuje pieniądze od osób zmarłych, które nie ustanowiły spadkobierców swoich majątków. Następnie środki te są redystrybuowane m.in. na „dobra kulturalne”.
A jednym z takich dóbr – według klucza państwowego – są środowiska przebierańców, czyli drag queen.
Szwedzki Fundusz Dziedziczenia wsparł ten szczególny rodzaj środowisk LGBTRTVAGD kwotą 1,7 mln szwedzkich koron (ok. 750 tys. PLN). Jako powód – uwaga, uwaga – podano: „Stworzenie nowych, ogólnie dostępnych, normatywnych i twórczych bajek w formie pokazów fabularnych”.
Nowomowa w praktyce polega na tym, że poprzebierani zmiennopłciowcy jeżdżą po szkołach oraz bibliotekach i najmłodszym dzieciom opowiadają poprawnie politycznie bajki, przygotowując do tego inscenizację. Ta forma indoktrynacji jest coraz popularniejsza m.in. w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Francji czy Szwecji. W Polsce również stawia pierwsze kroki.
Rodzice wielokrotnie protestowali przeciwko takim praktykom, lecz wobec potężnego lobby często są bezradni. Nie tylko rodzice, ale i lokalne władze. Tak było chociażby w stanie Nevada, gdy burmistrz jednej z miejscowości próbował drag queen zablokować. Bezskutecznie.
Zdarzały się również przypadki, gdy wśród zmienoipłciowców z drag queen byli pedofile. Takim okazał się na przykład 32-letni Alberto Garza, który przebrał się za „Tatianę Złą Dziewczynkę”. Po jakimś czasie okazało się, że był skazany za przestępstwa seksualne wobec dzieci. Opiekunowie, mający dbać o dobro dzieci, tego faktu jakimś cudem nie wychwycili.