Witek miała w ręku dymisję Banasia. Ujawniamy, dlaczego jej nie przyjęła [FOTO]

Marian Banaś / Fot. PAP
Marian Banaś / Fot. PAP
REKLAMA

Marian Banaś w piątek był o krok od złożenia dymisji z funkcji szefa Najwyższej izby Kontroli. Według jednej z wersji wysłał kierowcę z pismem, ale w ostatniej chwili go zawrócił. Inna z kolei mówi o poprawkach, które w dokumentach naniosła Witek. Marszałek Sejmu chciała, by Banaś wskazał swojego następcę. Ten jednak nie zgodził się na takie rozwiązanie.

W czwartek doszło do spotkania Banasia z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim i koordynatorem służb specjalnych Mariuszem Kamińskim. Według komunikatu wydanego przez partię rządzącą, PiS oczekiwał od Banasia złożenia dymisji.

REKLAMA

Dzień później Banaś rzeczywiście był bliski podjęcia takiej decyzji. Jak donosi „RMF FM”, przygotował odpowiednie dokumenty i wysłał kierowcę, by dostarczył je na ręce marszałek Sejmu Elżbiety Witek. Kierowca był już w drodze, ale Banaś jednak się rozmyślił i go zawrócił.

Witek miała na ręce dymisję Banasia?

Z kolei „Dziennik Gazeta Prawna” przedstawia inną wersję wydarzeń, która wcale nie musi wykluczać poprzedniej. Według ustaleń gazety, dymisja Banasia trafiła na biurko Witek, ale marszałek nie była zadowolona z faktu, że szef NIK nie wskazał następcy.

Odesłała więc poprawiony dokument, który nakazała Banasiowi podpisać. Następcą miał zostać Tadeusz Dziuba. Banaś jednak nie zgodził się na takie rozwiązanie, a kolejnego pisma już nie przysłał (i w tym momencie potwierdza się wersja „RMF FM”, jakoby szef NIK się rozmyślił).

„Szansa na dymisję przepadła, bo oryginał rezygnacji marszałek Witek odesłała do… nadawcy” – relacjonuje gazeta.

Dziennikarz „DGP” Bartosz Godusławski opublikował w mediach społecznościowych pismo, które rzekomo Witek odesłała Banasiowi.

Dlaczego Witek chciała, by Banaś wskazał swojego następcę?

Na pierwszy rzut oka posunięcie marszałek Witek może wydawać się bezsensowne. Mogła przyjąć dymisję Banasia i teoretycznie problem zostałby rozwiązany, tymczasem zażądała jeszcze wskazania następcy. Dlaczego tak postapiła?

Z odpowiedzią przychodzi ustawa o Najwyższej Izbie Kontroli. Zgodnie z art. 21 ustawy ustępujący prezes powinien wskazać swojego następcę. Jeśli tego nie zrobi, Sejm zgodnie z art. 14 – na wniosek marszałka lub grupy co najmniej 35 posłów – powołuje prezesa NIK bezwzględną większością głosów. Wybór musi jednak zaakceptować jeszcze Senat.

W październikowych wyborach parlamentarnych PiS stracił większość w Senacie, stąd partii rządzącej zależało, by Banaś wskazał swojego następcę. W przeciwnym razie istniało ryzyko, że Senat będzie konsekwentnie blokował osoby wskazane przez PiS.

Skończyło się na tym, że – przynajmniej na razie – ani PiS nie wybierze nowego prezesa NIK, ani Senat nie będzie nikogo blokował, gdyż Banaś zwyczajnie wycofał się z dymisji i postanowił trwać na stanowisku.

PiS gra synem Banasia. A prezes NIK nigdzie się nie wybiera

CIS zaprzecza

Dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka zaprzecza, jakoby do sekretariatu marszałek Sejmu wpłynęło jakiekolwiek oficjalne pismo. Nie wyklucza jednak, że Witek mogła się z nim wcześniej zapoznać.

W nawiązaniu do doniesień medialnych, chciałbym zakomunikować, iż do sekretariatu Marszałek Sejmu nie wpłynęło pismo, opisane w artykule. Co jednocześnie oznacza, że Marszałek Sejmu nie mogła się z nim zapoznać, ani tym bardziej go odesłać. Jednocześnie należy podkreślić, że Marszałek Sejmu nie spotkała się z kierowcą z Najwyższej Izby Kontroli, który – według relacji w jednym z portali – miał w piątek przyjechać do gabinetu drugiej osoby w państwie – poinformował Grzegrzółka.

Z kolei rzecznik PiS-u Radosław Fogiel powiedział w „RMF FM”, że partia czeka do końca poniedziałku na dymisję Banasia. Jeśli ona nie nastąpi, od wtorku ma być wdrażany tajemniczy „plan B”.

Czekamy do końca dnia na dymisję prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia. Od jutra będziemy myśleć o „planie B” – mówi RMF FM wicerzecznik Prawa i Sprawiedliwości Radosław Fogiel.

REKLAMA