Nowy rodzaj oszustwa. Złoto za benzynę

Dystrybutor paliw na stacji benzynowej/fot. ilustracyjne/fot. PAP/Andrzej Grygiel
Dystrybutor paliw na stacji benzynowej/fot. ilustracyjne/fot. PAP/Andrzej Grygiel
REKLAMA

Z Francji donoszą o kwitnącym procederze oszustw „na złoto”. Zdesperowany rzekomo brakiem gotówki i nie działającą kartą bankową kierowca prosi a stacji benzynowej innych klientów o zatankowanie w zamian za ściągniętą z palca obrączkę lub sygnet.

Inna wersja to zepsuty rzekomo samochód z podniesioną klapą przy wjeździe lub zjeździe z autostrady. Kiedy zatrzymuje się dobry Samarytanin, mówią, że zabrało im już euro na zatankowanie. W zamian oferują biżuterię (sztuczną) lub obcą walutę (fałszywą).

REKLAMA

Złoto rzecz jasna okazuje się tombakiem, ale zaślepieni żółtym kolorem Francuzi dają nagminnie nabierać. Oszustwo jest tylko wariacją znanego od lat triku w wersji dla „pieszych”.

Modę oszustwa „na złoto” szeroko praktykowali przez lata w Paryżu Cyganie. Wybierali np. turystę, któremu dyskretnie podrzucali pod nogi obrączkę. Później ją „znajdowali” i wmawiali, że to pewnie jego zguba. Kiedy „jeleń” zaślepiony żądzą złota potwierdzał, prosili jedynie o jakieś „drobne”, np. 20, czy 50 euro za tak cenny przedmiot.

„Drogowa” wersja oszustwa przybrała takie rozmiary, że francuska policja wezwała kierowców do zachowania ostrożności i niezatrzymywania się przy takich przypadkach, a wezwania służb oraz zanotowania jak największej liczby szczegółów w celu identyfikacji podejrzanego samochodu. Teraz trzeba będzie wymyślić nowy wariant?

Źródło: Ouest France

REKLAMA