Pisaliśmy już o ostrej sprzeczce Algierczyków na tle politycznym w Krakowie. We Francji, gdzie jest ich znacznie więcej, jest to już problem społeczny.
W ostatni weekend przed konsulatami Algierii we Francji obywatele tego państwa otoczyli te placówki, by przeszkodzić innym rodakom w głosowaniu. Społeczny ruch bojkotu wyborów jest dość silny i ma wielu zwolenników zwłaszcza nad Sekwaną.
„Zdrajcy”, „dranie”, „mordercy” – to delikatniejsze epitety jakimi obrzucano wchodzących głosować do konsulatów. Takie sceny rozgrywały się przed placówkami dyplomatycznymi Algierii w Paryżu, Bobigny (Seine-Saint-Denis), Nanterre (Hauts-de-Seine), czy Saint-Étienne (Loara).
Pod każdym z konsulatów liczba pikietujących była dość duża. W niektórych miastach były to setki demonstrantów. Każdy decydujący się na oddanie głosu był obrażany, a przed rękoczynami chroniła tylko wzmożona obecność francuskiej policji.
Zwolennicy bojkotu twierdzą, że pięciu wystawionych kandydatów reprezentuje te same grupy polityczne i zapewni ciągłość niezbyt lubianej ekipy osieroconej po wymuszonym protestami zdymisjonowaniu prezydenta Abdelaziza Boutefliki.
Źródło: VA/ France Info