Dzieci-niewolnicy. Nawet 4-latki pracują, by zieloni mogli jeździć swoimi elektrycznymi samochodami [WIDEO]

Dzieci pracują przy wydobyciu kobaltu niezbędnego do produkcji samochodów elektrycznych / Fot. YouTube/Sky News
Dzieci pracują przy wydobyciu kobaltu niezbędnego do produkcji samochodów elektrycznych / Fot. YouTube/Sky News
REKLAMA

Za sprawą ekooszołomów światowy trend nakazuje stopniowe odejście od benzyny oraz diesla i docelowo całkowite przejście na samochody elektryczne. Do ich produkcji niezbędny jest kobalt, który wydobywa się w niewolniczych warunkach m.in w Demokratycznej Republice Konga.

Szacuje się, że w DRK znajduje się ok. 60 proc. zasobów kobaltu na całej planecie. Niemal każdy producent silników samochodów elektrycznych jest więc skazany na zakup „nowej benzyny”, jak potocznie mówi się o kobalcie, od państwa z Afryki Środkowej.

Jak wskazuje w swoim obszernym reportażu „Sky News”, przy wydobyciu kobaltu pracuje dziennie 40 tysięcy dzieci. I to malutkich dzieci, bo najmłodsza dziewczynka pracująca w kopalni miała cztery lata. Cały proces często odbywa się w warunkach urągających ludzkiej godności. Dochodzi również do przestępstw seksualnych. Na przykład 10-latka została zgwałcona i zaszła w ciążę.

REKLAMA

Szkodliwy kobalt

Zapowiedziane przejście na samochody elektryczne doprowadziło do nadzwyczajnego wzrostu popytu na ten metal. Do wyprodukowania baterii w telefonie komórkowej potrzeba ok. 10 gram kobaltu. Do każdego akumulatora zasilającego samochody elektryczne potrzeba wydobyć aż 15 kilogramów rudy kobaltu.

„Sky News” w swoim reportażu wskazuje, że kobalt wydobywany jest ok 180 metrów pod powierzchnią ziemi za pomocą podstawowych narzędzi, bez odzieży ochronnej i nowoczesnych maszyn. Dzieci wysyłane są do wąskich prowizorycznych komór, gdzie w każdej chwili istnieje ryzyko zawalenia się ich.

Kobaltowi przyjrzeli się również naukowcy. I odkryli, że jest niesamowicie niebezpieczny dla zdrowia. Powoduje ostre zapalenie płuc, które prowadzi do trwałej niewydolności, a w skrajnych przypadkach nawet śmierci. Ów metal jest również stosowany w e-papierosach. Odnotowano pierwsze przypadki zgonów z powodu kobaltu.

Badania udowodniły również, że spożywanie warzyw z ziemi, która miała kontakt z kobaltem kończy się wymiotami i biegunkami. W Warunkach, gdzie występuje kobalt nie są w stanie przeżyć ryby i ptaki.

Katusze w imię „ekologii”

Nikt nie potrafi dokładnie oszacować, ile dzieci zmarło podczas wydobywania kobaltu w rejonie Katanga w Demokratycznej Republice Konga. ONZ szacuje, że rocznie to 80 nieletnich, ale jednocześnie wskazuje, że wiele zgonów nie jest w ogóle rejestrowanych. Pobrane przez lekarzy z obszaru wydobycia próbki gleby pokazują, że region należy do dziesięciu najbardziej zanieczyszczonych na świecie.

Światowy pośpiech, by wprowadzić miliony pojazdów elektrycznych na nasze drogi sprawia, że giganci motoryzacji będą potrzebować jeszcze więcej kobaltu. Już teraz na każde 500 tys. takich samochodów potrzebnych jest 7800 ton kobaltu. Wszystko oczywiście – oficjalnie – w imię ekologii. W praktyce, w imię potężnych zysków, co zauważa coraz więcej niezależnych podmiotów. Ostatnio dużo miejsca „ukrytym” celom ekooszołomów poświęciła hiszpańska prasa.

REKLAMA