Wegeterroryzm w akcji. Ekowariaci zaatakowali klientów sklepu rybnego. „Niedługo to możemy mieć w Polsce”

Karp w wodzie. Foto. ilustracyjne. Fot:. Pixabay
Karp w wodzie. Foto. ilustracyjne. Fot:. Pixabay
REKLAMA

Wegeterroryzm odnosi kolejne sukcesy. W Auckland w Nowej Zelandii ekowariaci utrudniali ludziom zrobienie zakupów w sklepie rybnym. Krzyczeli przy tym, że „to nie jedzenie, a przemoc”.

Wegeterroryzm dociera do kolejnych zakątków świata. Zbigniew Szczepański, prezes zarządu Towarzystwa Promocji Ryb udzielił wywiadu „Naszemu Dziennikowi”. Zwrócił uwagę na agresję, której ekowariaci dopuścili się względem klientów sklepu rybnego.

Niedawno przeczytałem, że w Auckland w Nowej Zelandii grupa aktywistów wegańskich z hasłami „To nie jest jedzenie, to przemoc” i „Przestań jeść zwierzęta” utrudniała klientom sklepu mięsnego robienie zakupów. Ten przykład pokazuje, co niedługo możemy mieć w Polsce, czego też nie można wykluczyć – mówi Szczepański.

REKLAMA

Jak ocenił wcześniej, „na robieniu tego całego zamieszania zależy przede wszystkim tym, którzy z tego żyją”.

Można powiedzieć, że dla wielu tzw. działaczy prozwierzęcych jest to wybór drogi życiowej, bo dzięki tym głośnym akcjom znajdują środki na życie. Jest to konkurencja dla wielu dziedzin działalności rolniczej, bo przecież tu nie tylko o ryby chodzi – mówił Zbigniew Szczepański.

To nie pierwszy przykład agresji ze strony ekooszołomów. Wściekli weganie w głośny – na szczęście nieudany – sposób zaatakowali rolnicze obchody w Argentynie.

Bojówkarze nie za dobrze sprawdzają się także w roli rodziców. Sąd w Goeteborgu skazał w głośnym procesie rodziców na karę więzienia za to, że wyznając swoją chorą ideologię o mało nie zagłodzili na śmierć własnego dziecka.

naszdziennik.pl

REKLAMA