
Niepowodzeniem zakończyła się piątkowa próba z kapsułą kosmiczną Starliner skonstruowaną przez koncern Boeing. Kapsuła miała dolecieć do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS).
Kapsuła CST-100 Starliner wyprodukowana przez koncern Boeing ma w przyszłości ma służyć do transportowania astronautów na ISS.
Na orbitę została wystrzelona w piątek rano, czasu lokalnego, z przylądka Canaveral na Florydzie przy pomocy rakiety nośnej Atlas V.
Wkrótce po starcie nastąpiła awaria, która uniemożliwiła Starlinerowi osiągnięcie odpowiedniej orbity umożliwiającej „spotkanie” ze stacją i dokowanie w jednym z jej portów cumowniczych.
Boeing nie wyjaśnił początkowo przyczyny awarii. Według źródeł w federalnej agencji kosmicznej NASA zawiódł komputerowy system odliczający sekwencje czynności niezbędnych do osiągnięcia właściwej orbity. W rezultacie kapsuła zużyła zbyt dużo paliwa aby pomyślnie zakończyć misję.
Po analizie sytuacji zdecydowano o sprowadzeniu kapsuły na Ziemię w ciągu 48 godzin. Starliner ma miękko wylądować w niedzielę na poligonie White Sands, w Nowym Meksyku, przy pomocy spadochronów i poduszek powietrznych.
Administrator NASA Jim Bridenstone oświadczył później na konferencji prasowej, że przyczyną awarii był błąd w systemie pomiaru czasu. Starliner „nie wiedział” w której sekwencji lotu się znajduje i w konsekwencji zużył zbyt dużo paliwa.
Dodał, że kontrolerzy lotu nie byli w stanie odpowiednio szybko zareagować ponieważ kapsuła znajdowała się akurat poza zasięgiem łączności.
Eksperci zauważają że nieudana próba jest kolejnym dotkliwym ciosem dla prestiżu Boeinga po decyzji o wstrzymaniu lotów, a później i produkcji, samolotów pasażerskich 737 MAX.
Boeing rywalizuje firmą SpaceX miliardera Elona Muska w odbudowie potencjału lotów załogowych USA. Wyprodukowana przez SpaceX kapsuła Dragon dokonała pomyślnie bezzałogowego lotu na ISS w marcu br.
Szacuje się także, że SpaceX jest dużo tańszy. Koszt dostarczenia pojedynczego astronauty na ISS za pomocą kapsuły Dragon wynosi 55 milionów dolarów. W przypadku Boeinga szacuje się, że będzie to 90 milionów dolarów. Różnica wynika między innymi ze względu na wykorzystanie przez SpaceX rakiety wielokrotnego użytku.
Po wycofaniu z eksploatacji floty wahadłowców w roku 2011, Stany Zjednoczone pozostały bez własnych możliwości wysyłania ludzi na orbitę okołoziemską, nie mówiąc już o dalszych lotach załogowych na Księżyc, czy Marsa.
Amerykańscy astronauci zmuszeni są do korzystania z rosyjskich Sojuzów. Poza problemem wizerunkowym NASA musi za to płacić około 80 milionów dolarów za każdego dostarczonego na ISS astronautę.
Źródło: PAP/nczas