Polityczna poprawność wykańcza Europę Zachodnią. W oficjalnych materiałach edukacyjnych dla dzieci i młodzieży stosuje się podprogowy przekaz sugerujący, że pary mieszane i multikulti to nasze naturalne przeznaczenie. Zawsze preferowany jest jeden model – biała kobieta i tropikalny mężczyzna.
Polityczna poprawność zatacza coraz szersze kręgi. Propaganda puka do Europejczyków nie tylko z mediów, ale i materiałów edukacyjnych.
W Holandii, Niemczech, Francji i Finlandii dzieciom wpaja się, że pary mieszane to obrazek powszedni i tak należy żyć. Co więcej, para zawsze występuje w tej samej konfiguracji. Czyli czarnoskóry mężczyzna i biała kobieta.
Nie wiem, czy mam paranoję, czy to nie jest żaden przypadek, a zwykła propagandowa agenda mająca znamiona inżynierii społecznej? I dlaczego nieprzypadkowo zawsze, także w reklamach, występuje właśnie ta konfiguracja, a nie na odwrót? Nie wydaje się to żenujące czy bezczelne?
— Mateusz Parys (@parysmat) December 29, 2019
CENISZ SOBIE WOLNOŚĆ SŁOWA? MY TEŻ!
Środowisko skupione wokół pisma "Najwyższy Czas!" i portalu NCzas.com od lat stoi na straży konserwatywno-liberalnych wartości. Jeżeli doceniasz naszą pracę i nie chcesz pozwolić na to, aby w Internecie zapanowała cenzura – KLIKNIJ wesprzyj naszą działalność. Każda złotówka ma znaczenie!To oczywiście nie pierwsza sytuacja, gdy polityczna poprawność wkracza z drzwiami do naszego życia. Na przykład gigant z branży filmowej, firma Disney uporczywie zmienia popularne bajki. Ostatnio w imię chorej poprawności zmieniła kolor skóry małej syrenki Ariel. Główną postać z bajki, która była biała, teraz zagra czarnoskóra aktorka – Halle Bailey.
Wcześniej natomiast w filmie „Piękna i Bestia” główna bohaterka ni stąd, ni zowąd została feministką, a jej najlepszy przyjaciel gejem. Z tego co pamiętamy, w bajce tego nie było…
W Wielkiej Brytanii z kolei niedawno rozpętała się wielka dyskusja na temat multikulti w show biznesie. Wywołała ją pisarka, która skrytykowała producentów serialu „Czarnobyl” za nieobsadzenie murzynami żadnej z ról. Fakt, że w końcówce lat 80. murzynów na Ukrainie nie było, nie był w tym przypadku żadnym argumentem.
Przykładów można mnożyć w nieskończoność. Maniera promowania różnorodności została doprowadzona do absurdu. Wręcz groteski.