Kolejny niepodany z nazwiska pacjent Grodzkiego twierdzi, że musiał zapłacić lekarzowi

CBA/Tomasz Grodzki. Foto: PAP/Marcin Bielecki
Tomasz Grodzki. Foto: PAP/Marcin Bielecki
REKLAMA

Kolejny niepodany z nazwiska pacjent Grodzkiego twierdzi, że obecny marszałek Senatu wykonał badanie w szpitalu, dał mu zdjęcie rentgenowskie i powiedział, że za tę usługę należy się 200 złotych. Informację podało Radio Szczecin. Według rozgłośni, mężczyzna nie otrzymał pokwitowania za zapłatę za badanie.

To już kolejny pacjent Grodzkiego, który twierdzi, że musiał dać łapówkę. – Profesor Grodzki wykonał badanie w szpitalu, dał mi zdjęcie rentgenowskie i powiedział, że za tę usługę należy się 200 złotych – mówi kolejny świadek, do którego dotarło Radio Szczecin – podała na swojej stronie internetowej rozgłośnia.

Jak dodano, „pan Henryk, mieszkaniec województwa zachodniopomorskiego” twierdzi, że zapłacił prof. Tomaszowi Grodzkiemu za badanie przeprowadzone w szpitalu Szczecin-Zdunowo.

REKLAMA

5 tysięcy za relację?

Podkreślamy, że to kolejny pacjent rzekomo „ujawniający” branie łapówek przez Grodzkiego, którego nazwiska nie podano do publicznej wiadomości. Wczoraj zaś całą Polską wstrząsnęła relacja byłego pacjenta Grodzkiego, któremu niezidentyfikowany mężczyzna zaproponował 5 tys. zł za publiczne oczernienie obecnego marszałka Senatu.

Ponadto opinię publiczną wzburzył fakt, że z powodu partyjnej wojny ktoś ma nielegalny dostęp do danych medycznych zwykłych ludzi.

200 zł za rentgen

Według rozgłośni, mężczyzna, który miał problemy z płucami w 1996 r., był najpierw w prywatnym gabinecie. Tam lekarz poradził mu, aby zbadał się u dr Tomasza Grodzkiego. Jednak lekarz nie wypisał skierowania, a – jak podano – „napisał (na – PAP) karteczce nazwisko obecnego marszałka Senatu”.

Pojechałem do Szczecin-Zdunowo, znalazłem doktora Grodzkiego, podałem karteczkę, którą miałem wypisaną przez lekarza kierującego. Doktor Grodzki ją przeczytał i zaprosił na badanie, po wykonaniu zdjęć rentgenowskich i w swoim gabinecie dał mi jeszcze opis choroby i powiedział, że za tę usługę należy się 200 zł. Wyjąłem 200 zł i zapłaciłem, żadnego pokwitowania nie dostałem i tak się skończyła wizyta – cytuje mężczyznę Radio Szczecin.

Jak dodano, 200 zł było dla niego „znaczącą kwotą”. – Było to rok po denominacji, która miała miejsce w 1995 roku i wówczas średni zarobek wynosił około 900 zł. Przeliczając to, no to 200 zł stanowiło 20 procent średniego zarobku miesięcznego – mówi pan Henryk – czytamy na stronie radia.

Ponadto, jak podaje rozgłośnia, mężczyzna nadal przechowuje zdjęcia rentgenowskie wraz z opisem ze szpitala Szczecin-Zdunowo.

Czy jest to więc kolejna relacja za 5000+? Na razie tego nie wiemy. Możliwe jednak, że wkrótce będzie wiadomo więcej. Ile bowiem razy można wciąż oskarżać na podstawie relacji niezidentyfikowanych bliżej osób?

Źródła: PAP/nczas.com

REKLAMA