W Białej Podlaskiej śmieci można wyrzucać przez 2h dziennie. I to pod specjalnym nadzorem

Segregacja śmieci - zdjęcie ilustracyjne. / fot. PAP/Grzegorz Michałowski
Segregacja śmieci - zdjęcie ilustracyjne. / fot. PAP/Grzegorz Michałowski
REKLAMA

Jedna ze spółdzielni w Białej Podlaskiej wpadła na absurdalny i niespotykany dotychczas pomysł. Śmieci można tam wyrzucać tylko przez dwie godziny dziennie i to pod nadzorem specjalnie zatrudnionego w tym celu pracownika. Wszystko za sprawą odgórnego nakazu segregowania odpadów.

Na to „genialne” rozwiązanie wpadła spółdzielnia Kolejarz, która administruje trzema osiedlami w Białej Podlaskiej na Lubelszczyźnie. Mieszkańcy nie mogą wyrzucić śmieci, kiedy chcą. Muszą dostosować się do harmonogramu.

A ten jest ściśle określony i bardzo rygorystyczny. Śmieci można wyrzucić rano między godziną 6.30 a 7.30 oraz popołudniu – od 17 do 18. W pozostałych godzinach wiaty śmietnikowe są zamknięte. Jeszcze gorzej jest weekendami – w sobotę śmietnik otwarty jest przez godzinę, a w niedzielę wcale.

REKLAMA

Przed śmietnikiem zaczęły tworzyć się kolejki. Mieszkańcy muszą zmienić swój harmonogram dnia, by dopasować się do wskazanych pór. Gdy ktoś pracuje popołudniami, musi wstać wcześnie rano, by wyrzucić śmieci. Gdy wychodzi z domu skoro świt, musi pilnować, by pojawić się w domu przed 18. W przeciwnym razie śmieci będą zalegać w mieszkaniu.

Nie dość, że jest podwyżka za odbiór, to jeszcze zostaliśmy pozbawieni wolności, co do pory pozbywania się śmieci – oburza się w rozmowie z „Dziennikiem Wschodnim” pan Przemysław, jeden z mieszkańców, których dotknęła „dobra zmiana”.

To wygląda tak, że muszę patrzeć na zegarek, aby nie przegapić godziny, żeby pójść do śmietnika. A jak się nie uda to co, smrody mam w domu trzymać? – nie dowierza inna mieszkanka.

Spółdzielnia tłumaczy, że rozporządzenie to jest przejściowe i będzie obowiązywać do momentu, aż mieszkańcy nie nauczą się odpowiednio segregować śmieci. Zgodnie z nowymi przepisami, za niesegregowanie są nakładane kary. I spółdzielnia zapłaciła już łącznie 28 tys. zł.

Urzędnicy wskazują również, że godziny wyrzucania mogą ulec zmianie. Jest jedno „ale”. – To są godziny proponowane, jesteśmy otwarci na ich dostosowanie do potrzeb mieszkańców. Jednak każda godzina kosztuje, dlatego to ograniczyliśmy – tłumaczy prezes spółdzielni. W przyszłości zaś planuje zainstalować przy śmietnikach… monitoring.

Źródło: Dziennik Wschodni || NCzas.com

REKLAMA