
Książę Harry i jego żona Meghan Markle odsuwają się od rodziny królewskiej i zamierzają mieszkać nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale tez Kandzie. Aktorka Markle chciałaby przeprowadzki do Stanów Zjednoczonych, ale wedle „Daily Mail” zrobi to dopiero wtedy kiedy Trump przestanie być prezydentem, czyli najprawdopodobniej za 5 lat.
Megxit – tak brytyjskie media określiły porzucenie przez księcia Harry’ego i jego żonę aktorkę Meghan porzucenie obowiązków członków rodziny królewskiej i oznajmienie, że chcą żyć na własną rękę – głównie w Kanadzie. Brytyjczycy mają dość kapryśnej, snobistyczne i korzystającej w nieumiarkowany sposób z przywilejów pary. Zwłaszcza, że ta w arogancki sposób potraktowała Elżbietę II. Brytyjczycy główną winą obarczają Meghan Markle, która chciałaby żyć po królewsku, ale bez obowiązków na rzecz monarchii.
Markle już wyjechała do Kanady i wkrótce ma do niej dołączyć Harry. Jak informuje „Daily Mail” tak naprawdę telewizyjna aktorka chciałaby zamieszkać w Los Angeles. Tam bowiem jest centrum show biznesu, który tak kocha. Według informatorów dziennika nie zamierza jednak przenosić się do Stanów Zjednoczonych póki Trump jest prezydentem. Oznacza to, że najprawdopodobniej będzie mogła żyć w wytęsknionym Los Angeles od 2025 roku, kiedy sama będzie miała już 44 lata.
Nikt nie traktuje poważnie tych pompatycznych deklaracji, ale problem jest. Rodzina królewska zawsze dba o zachowanie pełnej neutralności politycznej i dużego dystansu wobec bieżącej polityki. Jej członkowie nie komentują wydarzeń, a już zwłaszcza spraw związanych z innymi państwami. Markle zaś zachowuje się jak hollywoodzka gwiazdka i lewacka aktywistka, która wszem i wobec obnosi się ze swymi poglądami. Jednocześnie ile może korzysta z przywilejów uzyskanych dzięki wżenieniu się w królewską rodzinę.
Jeszcze w roku 2016, kiedy była już narzeczoną księcia Harrye’ego krytykowała Donalda Trumpa w programach telewizyjnych i wywiadach oskarżając go o rasizm i mizoginię. Ani Harry, ani Meghan nie pojawili się na przyjęciu wydawanym na cześć prezydenta Trumpa przez królową Elżbietę II w Pałacu Buckingham.
Jeden z najbardziej znanych publicystów brytyjskich nazywa księcia i Markle parą pasożytów i wzywa królową, by pozbawiła ich tytułów i przywilejów. Spotkanie które w poniedziałek zorganizowała królowa w sprawie statusu księcia Harry’ego i Markle nie przyniosło – przynajmniej oficjalnie, żadnych wiążących rozstrzygnięć. Nadal nie wiadomo jak para będzie funkcjonować. To wielki kłopot choćby z powodów logistycznych. Członkowie rodziny królewskiej mają przydzieloną ochronę, obsługę, korzystają często ze specjalnych środków transportu i mają szereg przywilejów. Przeprowadzka do Kanady i życie tam na zmianę z pomieszkiwaniem w Wielkiej Brytanii bardzo utrudnia organizowanie wszystkiego i ogromnie podnosi koszty.