Jacek Izydorczyk, były ambasador RP w Japonii w rozmowie z Onetem opowiedział o, rzekomym, skandalicznym zachowaniu dyrektora generalnego Andrzeja Papierza. Dyplomata twierdzi, że jego były szef w czasie oficjalnej wizyty w japońskiej świątyni… „Symulował, że obmywa sobie genitalia i radośnie rechotał”.
Jacek Izydorczyk, były ambasador RP został odwołany z funkcji latem 2019 r. Dyplomata skierował do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, oraz do NIK doniesienie ws. „popełnienia przestępstw przekroczenia uprawnień, niedopełnienia obowiązków, poświadczeń nieprawdy, przeciwko ochronie informacji, tworzenia fałszywych dowodów oraz pomówień” – donosi Onet.
Rzeczonych przestępstw miało dopuścić się osiem osób, m.in.: szef Biura Kontroli i Audytu MSZ, dyrektor Biura Dyrektora Generalnego MSZ czy zastępca dyrektora Biura Finansów MSZ.
Największe kontrowersje budzą oskarżenia, które Izydorczyk wysuwa przeciw dyrektorowi generalnemu Andrzejowi Papierzowi, ponieważ chodzi tu m.in. o skandal obyczajowy. Chodzi o wizytę w japońskiej świątyni.
– Symulował, że obmywa sobie genitalia i radośnie rechotał – opowiada Izydorczyk. – Japończycy udawali, że tego nie widzą, bo nie wiedzieli, jak się zachować – dodaje.
Według Izydorczyka, Papierz jest szarą eminencją resortu spraw zagranicznych.
„Na czele Ministerstwa Spraw Zagranicznych stoi osoba, która de facto tym ministerstwem nie kieruje – o czym nawet nie kryjąc się przede mną przechwalali się niektórzy urzędnicy z MSZ. Ten stan w połączeniu z osobowością A. Papierza (a jest to osoba mająca problemy z samokontrolą oraz osoba z wyjątkowo pogardliwym stosunkiem do obowiązującego prawa) – jeszcze bardziej pogłębia wręcz systemową patologię w MSZ”– pisze o byłym szefie Izydorczyk.
Czy rzeczywiście jest coś na rzeczy? Trudno powiedzieć, na ile Izydorczyk jest wiarygodnym źródłem. Dlatego, że dyplomata właśnie Papierza uważa za winnego swojego odwołania.
Źródło: Onet.pl