
Wojciech Cejrowski w „Radiowym Przeglądzie Prasy” ostro skrytykował ekopropagandę dotyczącą samochodów elektrycznych. W programie przytoczono też opinię ekspertów z Uniwersytetu w Kolonii, którzy uważają nazywanie samochodów elektrycznych „zeroemisyjnymi” wprost za oszustwo.
Wojciech Cejrowski wyznał, że „nie lubi jeździć elektrycznymi samochodami”.
– Chyba, że to polskiej produkcji Meleks. Już niestety nie robimy. A kiedyś byliśmy potentatem na wszystkich zagranicznych polach golfowych. Ale to już dawno temu – wspomniał Cejrowski.
– Ten rynek zajęli Amerykanie, Chińczycy, Niemcy, wszyscy inni. To nam przepadło. Korea robi trochę takich wózków. Natomiast poza tym to elektryczne samochody są nikomu niepotrzebne. Są niewydajne – ocenił znany podróżnik.
Cejrowski przytoczył też badania Uniwersytetu w Kolonii, z których wynika, że „pojazdy elektryczne mają znacznie wyższą emisję CO2 od samochodów z silnikami Diesla”.
– Mówienie o tym, że elektryczny samochód ma zerową emisję to jest nieprawda – stwierdził.
Andrzej Rudnik wtrącił tutaj, że chodzi o produkcję elementów do samochodu. Produkcja ich jest bowiem totalnie destrukcyjna dla środowiska.
– Badacze krytykują prawodawstwo UE, które uznaje elektryki za samochody o zerowej emisji. Nazywają to wprost oszustwem. I to jest to, że zanim się wyprodukuje te samochody, to tyle tego CO2 powstanie – powiedział Rudnik.
– Do robienia akumulatorów się emituje bardzo dużo CO2. No i na bieżąco trzeba ładować te samochody. Czyli elektrownie – kontynuował Cejrowski.