Pierwszy proces lekarzy euta-nazistów

Kanadyjskie hospicja zmienią się w
Foto ilustr.: print screen z YouTube/Onet News
REKLAMA

Trzech lekarzy zostało uniewinnionych w pierwszym w Belgii procesie dotyczącym eutanazji. Zarzucono im pozaprawne otrucie 38-letniej Belgijki. Wyrok nie dziwi, ale sama sprawa pokazuje jak szybko legalność eutanazji doprowadza do banalizacji wartości życia.

Lekarzy oskarżono o bezprawne otrucie 38-letniej Tine Nys w kwietniu 2010 r. Złamali przy tym nawet istniejące w tej materii liberalne przepisy. Nie spełnili procedur potrzebnych do eutanazji. W ten sposób pierwszymi lekarzami, wobec których odbył się proces w sprawie eutanazji w Belgii od czasu jej zalegalizowania w 2002 roku.

Trzej oskarżeni, to medycy, których podpisy były wymagane do wykonania śmiertelnego zabiegu. Lekarz, który zrobił śmiertelny zastrzyk, lekarz ogólny i psychiatra. Rodzice i siostry Nys oskarżyli ich, że eutanazja została przeprowadzona w sposób amatorski.

REKLAMA

Sama Nys nie cierpiała na nieuleczalne zaburzenie psychiczne, co było kluczowym warunkiem dla udzielenia zgody na jej zabicie. Nie konsultowano rodziny i mogła zajść przesłanka wykorzystania po prostu osłabienia woli i rozeznania pacjentki.

Prawo belgijskie zezwala dorosłym na ubieganie się o prawo do śmierci pod warunkiem „nieznośnego cierpienia fizycznego lub psychicznego wynikającego z poważnego i nieuleczalnego zaburzenia”. W 2014 r. prawo to zostało rozszerzone na chore dzieci.

Proces trwał trzy tygodnie. Dał asumpt do debaty na temat belgijskich przepisów dotyczących eutanazji, m.in. tego, czy nie należy je zmienić. Jednak sam wyrok sądu raczej nie dziwi.

Od wprowadzenia przepisów eutanazyjnych doszło w społeczeństwie do banalizacji takich mordów i sędziowie z góry lekarzy rozgrzeszyli. Tym bardziej, że jakikolwiek wyrok skazujący kazałby przecież innym lekarzom zastanowić się w przyszłości nad śmiertelną iniekcją. Sądy zaś w całej Europie po prostu popierają „postęp”…

Źródło: PAP

REKLAMA