Falstart kampanii Szymona Hołowni. Teraz kaja się i kuriozalnie tłumaczy

Szymon Hołownia. / foto: PAP
Szymon Hołownia. / foto: PAP
REKLAMA

Wczorajszy spot Szymona Hołowni wzbudził nie lada kontrowersje. Nie zabrakło w nim oczywistego nawiązania do Smoleńska, które szybko zostało zauważone. Prawdopodobnie jednak kandydat na Prezydenta chciał w ten sposób rozpocząć kampanię z „grubej rury”, byle było o nim głośno i to mu się udało.

Szymon Hołownia jest dobrze znany w świecie show biznesu, teraz wchodzi jednak do świata polityki, w którym dawna rozpoznawalność niekoniecznie musi mu zapewnić sukces. Wydaje się, iż polityk postanowił zastosować starą zasadę, że wejście do polityki trzeba zacząć od skrajności, a później kierować się do Centrum.

Polityk zaczął więc kampanię od spotu, w którym kpił z katastrofy smoleńskiej. W spocie pada stwierdzenie, że „będziemy walczyć o każde drzewo, nie tylko o jedno”. W tym samym momencie pojawia się przebitka z brzozą i papierowy samolocik.

REKLAMA

Po kilku godzinach, kiedy wybuchło powszechne oburzenie Szymon Hołownia wydał pierwsze krótkie oświadczenie, w którym pisał: „nie przyszłoby mi do głowy, by sprawdzać gatunki drzew w moim spocie. Niektórym przyszło”.

Kiedy jednak zauważył, że takie tłumaczenie nie przynosi efektów, a nie o samo drzewo ale wymowne zestawienie z samolotem tu chodzi, spot zniknął z sieci. Dziś Hołownia wydał drugie, dłuższe oświadczenie. Jest ono jednak równie kuriozalne jak poprzednie.

Kiedy zdecydowałem się wejść do polityki, postanowiłem sobie, że nic się u mnie nie zmieni: nigdy nie będę szedł na kompromisy z prawdą, a rzeczy proste będę mówił prosto, a nie zawijał w retoryczno – strategiczne wygibasy. Dlatego dziś mówię po prostu: przepraszam – napisał na Facebooku.

Jak twierdzi spot przygotował sztab, a on w zabieganiu nie zauważył omawianego fragmentu. – Nie zwróciłem uwagi na to, czy w tle mojej narracji pokazywana jest brzoza, czy inne drzewo, nie zauważyłem nieszczęsnego papierowego samolotu – twierdzi Hołownia.

To już zupełnie inna narracja od tej stosowanej wczoraj, kiedy Hołownia ów spot obejrzał i nie widział w nim nic kontrowersyjnego. W dalszej części wpisu pojawia się emocjonalna wzmianka o tym, że Hołownia również stracił wielu przyjaciół w Smoleńsku.

Gdy teraz czytam, jak teraz jedni krytykują mnie za profanację, a inni krytykują tych, którzy krytykują, bo przecież Smoleńsk profanowali inni – wiem, że moja decyzja może być tylko jedna: wycofuję ów film w całości z moich kampanijnych materiałów – poinformował.

Dziś przepraszam więc za moją nieuważność i za błąd moich współpracowników, za których ponoszę odpowiedzialność. Kampania trwa dalej. Jutro chcę Wam przedstawić nową wizję prezydentury, mój pomysł na Polskę. Na to, co teraz przed nami – kończy Hołownia.

REKLAMA