
Bohater totalnej opozycji, sędzia Paweł Juszczszyn ma za sobą górską przygodę na koszt podatnika. Przygodę nieudaną, bo ekspedycja na Manaslu w Himalajach zakończyła się niepowodzeniem.
Trzeciego października 2008 roku Juszczyszyn wraz z Janem Witkowskim próbowali zdobyć ósmy pod względem wysokości szczyt Ziemi – Manaslu (8156 m n.p.m.). Atak szczytowy jednak nie udał się. Alpiniści zawrócili 50 metrów przed wierzchołkiem.
„Zatrzymaliśmy się przed samym wierzchołkiem z powodu zalegania tego dnia na ostatniej grani szczytowej niebezpiecznych nawisów śnieżnych, które groziły urwaniem się pod obciążeniem człowieka i upadkiem w ponad tysiącmetrową przepaść” – opisywał wyprawę Juszczyszyn.
„Nie dysponowaliśmy czasem, by atakować szczyt później, czy też podjąć kolejną próbę, a następnego dnia po naszym wyjściu droga na szczyt została ubezpieczona przez szerpów z innych ekspedycji…” – wspominał sędzia w opisie wystawy fotograficznej „Manaslu Himalaya Expedition” w Olsztynie.
Hajzer o Juszczyszynie
O wyprawie Juszczyszyna i Witkowskiego w krótkich notatkach pisał również śp. Artur Hajzer, twórca i szef programu Polski Himalaizm Zimowy. „Swoją obecność zaznaczyli tym, że zdemaskowali ściemniaczy z tego samego dnia będących na przedwierzchołku, którzy zaraportowali, że na szczycie byli a nie byli”.
Dwa dni po nieudanym ataku szczytowym Juszczyszyna, Manaslu zdobyła Kinga Baranowska. Jak relacjonowała, pomiędzy obozem drugim i trzecim spotkała Juszczyszyna i Witkowskiego.
„Oni schodzili, ja podchodziłam do góry. Wczoraj atakowali szczyt, ale zabrakło im 50 m w pionie i jakieś 150 w poziomie. Była do zrobienia ostatnia grań, ale dość niebezpieczna i niestety nieubezpieczona. Nie chcieli ryzykować, a nie mieli ze sobą liny do lotnej asekuracji. Wielka szkoda, bo byli tak blisko no i wchodzili jako jedna z pierwszych ekip. Jednakże pozostali oznajmili, że byli na szczycie (a zawrócili w tym samym miejscu co Janek i Paweł)” – pisała w wiadomości do Hajzera Baranowska.
Juszczyszyn i Witkowski początkowo zamiast Manaslu planowali atakować Czo Oju (8201 m n.p.m.). Plany musieli jednak zmienić, bo na miejscu okazało się, że granice Tybetu zostały zamknięte, a po stronie chińskiej nie wydawano wiz. Dlatego też zdecydowali się zaatakować Manaslu, górę znajdującą się na terenie Nepalu.
Wyprawę finansowali m.in samorząd województwa warmińsko-mazurskiego, czy miasto Ostróda, co można odczytać z plakatu. Marszałkiem województwa był wówczas Jacek Protas, dziś poseł na Sejm z ramienia Platformy Obywatelskiej.





Oto nowa gwiazda opozycji. Za sędzią Juszczyszynem ciągnie się kilka „śmierdzących” spraw