Górnicy strajkują, bo chcą podwyżek, a na hałdach leżą ogromne zapasy węgla

Koronawirus/Kopalnia Węgla Kamiennego
Kopalnia Węgla Kamiennego "Wieczorek" w Katowicach/Obrazek ilustracyjny/Foto: PAP
REKLAMA

Górnicy strajkują, bo chcą podwyżek, a na hałdach leżą ogromne zapasy węgla, które wystarczają  na pół roku pracy polskich elektrowni.

W kopalniach Polskiej Grupy Górniczej (PGG) w poniedziałek rano rozpoczął się strajk ostrzegawczy – potwierdzili przedstawiciele związkowego sztabu protestacyjno-strajkowego, który zorganizował akcję. Górnicy mają rozpocząć pracę z dwugodzinnym opóźnieniem.

Związkowcy domagają się 12-procentowej podwyżki wynagrodzeń, a także rozwiązania narastających problemów branży górniczej związanych m.in. z nieodbieraniem zakontraktowanego węgla przez energetykę i wysokim importem tego surowca, co – jak argumentują – pogarsza sytuację finansową PGG oraz może grozić likwidacją kolejnych kopalń. M.in. związki nie chcą się zgodzić, by już w tym roku zakończył eksploatację węgla ruch Pokój – jedna z trzech części kopalni Ruda w Rudzie Śląskiej.

REKLAMA

Tymczasem rosną zapasy węgla. W całym kraju jest to już 14,5 mln ton przy rocznej produkcji 58,5 mln ton w 2019 roku. To ilość, która wystarcza polskim elektrowniom na pół roku pracy.

Zaczynają się już problemy ze znalezieniem miejsca na jego składowanie. Kontrolowane przez rząd koncerny wożą teraz węgiel do… centralnego magazynu węgla w Ostrowie Wielkopolskim w samym centrum kraju.

Mimo tego kopalnie pracują nadal pełną parą po to, by górnicy mogli dostać wyższe 14 tki. Plany wydobycia zostały w część kopalń zrealizowane, więc PGG w piątek wypłaciła pracownikom 389 mln zł (z podatkami i składkami) premii.

Gdyby PGG chciała sprzedać nadwyżki węgla po cenach jakie obowiązują na rybkach międzynarodowych  osiągnęłaby stratę od 0,5 do 1 mld zł. Ponieważ rząd zmusił spółki energetyczne do zainwestowania w PGG i do kupowania dużo droższego węgla ich łączne straty wynoszą już 469 mln zł.

Źródło: PAP/wysokienapiecie.pl

 

 

 

REKLAMA