Polscy śledczy odwołali system Child Alert, który uruchomili w poniedziałek w związku z rzekomym uprowadzeniem 10-letniego Ibrahima. Okazało się, że sprawa nie jest tak jednoznaczna, jak początkowo przedstawiała to matka chłopca.
Chłopiec został zabrany w niedzielę wieczorem przez ojca w Gdyni. Następnie Marokańczyk Azeddine Oudrissa wywiózł 10-latka do Belgii. Chłopiec mieszkał tam do 2018 roku.
Matka chłopca relacjonowała, że chłopiec został porwany, a ona sama uderzona przez byłego partnera w głowę. Następnego dnia skoro świt polska policja zdecydowała się po raz czwarty w historii uruchomić Child Alert.
Doniesienia z Belgii były jednak nieco inne od tych przedstawianych przez matkę chłopca. W poniedziałek wieczorem Polsat News podał, że „z informacji prokuratury w Antwerpii wynika, że to matka Ibrahima złamała prawo, wywożąc go do Polski. Belgijski sąd rodzinny w październiku 2018 r. wydał wyrok, na mocy którego dziecko miało zostać w Belgii z ojcem, a nie z matką w Polsce”.
Karolina, matka Ibrahima, utrzymuje, że o wyroku z 2018 roku nic nie wiedziała. A wcześniejszy wyrok miał przyznawać jej całkowitą opiekę nad dzieckiem.
Służby belgijskie oficjalnie poinformowały, że życiu i zdrowiu Ibrahima nie zagraża niebezpieczeństwo. Chłopiec pozostaje w Belgii pod opieką ojca, a kolejne czynności może podejmować sąd. W związku z powyższym polskie służby zdecydowały się odwołać Child Alert.
Służby belgijskie oficjalnie poinformowały, że życiu i zdrowiu Ibrahima nie zagraża niebezpieczeństwo. Chłopiec pozostaje w Belgii pod opieką ojca, a kolejne czynności może podejmować Sąd. Child Alert został odwołany – dziękujemy za pomoc, zaangażowanie i odebrane sygnały. pic.twitter.com/6S698EQ9Bc
— Polska Policja 🇵🇱 (@PolskaPolicja) February 18, 2020