Złe wieści dla Sylwii Spurek! UE może nie odebrać Polsce funduszy

Sylwia Spurek znów donosi do UE w sprawie Kanału na Mierzei Wiślanej /Fot. PAP
Sylwia Spurek /Fot. PAP
REKLAMA

Trudniej będzie zabrać Polsce unijne fundusze. Pozostaje propozycja „pieniądze za praworządność”, ale w łagodniejszej formie. Powód: pojawiły się problemy polityczne i prawne – donosi czwartkowa „Rzeczpospolita”. Te wieści z pewnością nie ucieszą Sylwii Spurek.

Jak przypomina dziennik, w Brukseli rozpoczyna się w czwartek nadzwyczajny szczyt poświęcony budżetowi UE na lata 2021–2027. „Stawką są nie tylko dziesiątki miliardów euro dla Polski w funduszach na rozwój gospodarczy i wspieranie rolnictwa, ale też kwestia tego, czy można odbierać pieniądze tym państwom członkowskim, które nie przestrzegają praworządności” – czytamy na łamach „Rz”. Jak się okazuje, marzenia Spurek o „ukaraniu” Polski mogą się jednak nie spełnić.

Z nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że będzie można odebrać unijne środki w ramach „sporu o praworządność”. Jednak, że będzie to dużo trudniejsze, niż chciały tego początkowo Komisja Europejska i najbardziej zaangażowane w „obronę praworządności” państwa UE. „W praktyce może to oznaczać, że Polski ten instrument nie dotknie” – twierdzi „Rzeczpospolita”.

REKLAMA

Przypomina, że w maju 2018 r. KE zaproponowała projekt rozporządzenia. Daje jej on możliwość zawnioskowania o zawieszenie wypłat unijnych funduszy dla krajów, w których „problemy z systemem sądownictwa” powodują zagrożenie dla budżetu UE.

„KE od początku wiedziała jednak, że normalny proces decyzyjny, czyli kwalifikowana większość państw członkowskich za przyjęciem ewentualnego wniosku Komisji, może być zbyt słaby. Bo już procedury z artykułu 7. unijnego traktatu, gdy chodziło o polityczne napiętnowanie naszego kraju za łamanie praworządności, pokazały, że można takiej większości dla ukarania Polski czy innych krajów nie uzyskać. Dlatego KE zaproponowała tzw. odwróconą większość, czyli potrzeba większości nie żeby decyzję przyjąć, ale żeby ją odrzucić” – tłumaczy „Rz”.

Niemcy niezadowolone

W ramach negocjacji budżetowych Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej, osłabił jednak ten mechanizm. Zapisał bowiem, że do decyzji potrzebna jest normalna większość kwalifikowana. „Niemcy, Holandia, Szwecja czy Dania krytykują szefa RE i przekonują, że trzeba wrócić do pierwotnej propozycji” – pisze dziennik.

Z nieoficjalnych informacji „Rzeczpospolitej” wynika, że na to nie ma jednak szans. „Wielu państwom nie podoba się bowiem głosowanie odwróconą większością, bo uważają, że to zamach na ich kompetencje. Poza tym Michel słucha prawników. A ci wskazują, że nie można aktem niższego rzędu – rozporządzeniem – zmieniać zapisów prawa pierwotnego, czyli traktatów. A w nich nie ma możliwości takiego karania państw za łamanie praworządności” – czytamy w „Rz”.

Spurek błaga o karę dla Polski

„Minęło już 25 miesięcy od wszczęcia postępowania na podstawie art. 7 wobec Polski. W tym czasie KE wielokrotnie zajmowała się kwestią praworządności. Niestety sytuacja nie uległa poprawie, a rząd PiS podjął dalsze kroki prowadzące do zniszczenia polskiego sądownictwa” – żaliła się na Twitterze Sylwia Spurek.

„Zapytałam komisarkę @VeraJourova o plan działania dot. mechanizmu powiązania praworządności z funduszami UE i sposób osłony przed jego skutkami władz lokalnych oraz obywatelek/li, a także kiedy możemy się takiego planu i konkretnych pomysłów. #SpurekwLIBE #RuleOfLaw” – dodała z nadzieją.

Źródła: PAP/Twitter

REKLAMA