Partia Rakłem ostro: „Wykluczenie komunikacyjne” to lewacka nowomowa. To nie jest zadanie państwa

Dobromir Sośnierz/fot. YouTube/NCzasTV
Dobromir Sośnierz/fot. YouTube/NCzasTV
REKLAMA

Partia Rakłem na Facebooku przypomina, że obowiązkiem państwa nie jest dbanie o transport zbiorowy. Najlepsza jest inicjatywa prywatna. Ewentualnie zajmować się tym mogą samorządy, ale tylko na określonych warunkach.

Facebookowy profil Partia Rakłem przypomina, że „ostatnio była afera o Dobromir Sośnierz i jego słowa na temat transportu publicznego – oczywiście przekręcone przez media, które nakręciły aferę”. Chodzi o zmienienie kontekstu wypowiedzi ze stwierdzenia przez posła, że „ludzie kupują samochody” na rozkazujący tryb „niech ludzie kupują samochody”.

Państwo nie jest od tego

Profil stwierdza na samym początku, że „państwo nie ma żadnego obowiązku podstawiać ludziom pod nos transportu zbiorowego”.

REKLAMA

W PRL już przerabialiśmy temat darmowych taksówek, w praktyce jeździły jak chciały i bardziej opłacało się za pieniądze jeździć śmieciarkami, które sobie dorabiały w ten sposób na boku, że woziły ludzi. Transport indywidualny to najlepsza alternatywa dla mieszkańców małych miasteczek i wsi. Nie tylko jest efektywna, ale i względnie tania, tańsza na pewno niż podstawianie autobusu dla 3-4 osób – czytamy w poście.

Poza tym jeśli ktoś miałby się zajmować organizacją transportu publicznego, to samorządy, a nie instytucje centralne. Rząd centralny nigdy nie zrobi tego efektywnie, bo trudno wymagać od urzędasa z Warszawy by wiedział, co jest potrzebne ludziom w gminach podkarpackich lub dolnośląskich – dodaje autor.

Partia Rakłem zwraca także uwagę na użyty przez lewactwo termin „wykluczenie komunikacyjne”. – To kolejny przypadek jakiejś chorej, lewicowej nowomowy. Słusznie Sośnierz wykpił absurd tego sformułowania. Termin ten implikuje, jakoby zadaniem państwa było rozwiązywanie problemów każdego obywatela. A jeśli tego nie robi, to go „wyklucza”. Jakby spojrzeć na to szerzej, to problem wykluczenia jest szerszy. Na przykład ktoś może nie mieć dostępu w swojej miejscowości do sklepu spożywczego. Jest wiele miejscowości, gdzie sklepu nie ma. Czy zatem teraz rząd będzie prowadził akcję budowania sklepów w każdym mieście, jak niegdyś było w przypadku GS-ów? Mimo, że nie w każdej miejscowości jest sklep spożywczy, to powstają na wsiach sklepy prywatne. Co więcej, często są lepiej zaopatrzone niż niejedna Żabka – tłumaczy autor.

Prywatne a państwowe – różnica

Na koniec zaś zwraca uwagę na różnicę między emerytem niemieckim, który „siedzi na plaży na Bahamach z butelką whiskey” a emerytem polskim, który „siedzi w poczekalni szpitala z butelką moczu”.

Nie dlatego, że u nich ZUS działa efektywniej, tylko dlatego, że gromadził pieniądze na prywatnym koncie. Taka właśnie jest różnica między prywatnym a państwowym – podsumowano.

REKLAMA