Agenci CBA weryfikują donosy, jakie miały być składane na Jakuba Banasia, syna prezesa NIK. Chodzi o czasy, gdy pracował w dwóch kontrolowanych przez państwo spółkach – ustalił poniedziałkowy „Dziennik Gazeta Prawna”.
„Donosy zostały przekazane do CBA, teraz z wnioskiem o sprawdzenie, czy informacje są prawdziwe. Ciekawe, że wcześniej nikt tego nie robił„ – mówi „DGP” informator.
Gazeta przypomina, że w Maskpolu, który produkuje sprzęt ochronny dla wojska, Jakub Banaś pełnił obowiązki prezesa. Zaledwie przez pół roku. Trafił tam bezpośrednio z PGZ, gdzie najpierw był dyrektorem, a później doradcą kierownictwa.
„Młody Banaś sam zrezygnował z prezesowskiego stanowiska. W mediach zaś pojawiły się informacje, że karierę w spółce Skarbu Państwa zawdzięcza wpływom ojca (Mariana Banasia), który był wówczas wiceministrem finansów i szefem Krajowej Administracji Skarbowej. Banaś junior zaprzeczał takim sugestiom. Po zakończeniu przygody w zbrojeniówce odnalazł się w sektorze bankowym. Trafił do banku Pekao. W kwietniu 2019 r. został tam dyrektorem, a następnie pełnomocnikiem zarządu” – czytamy w dzienniku.
Z państwowego banku odszedł na początku grudnia 2019 roku. Oficjalnie – zrezygnował sam. Nieoficjalnie – postawiono go pod ścianą i usłyszał „propozycję nie do odrzucenia”. – Albo się zwolni sam, albo zostanie wyrzucony. Wybrał to pierwsze. Odszedł ze skutkiem natychmiastowym – twierdził wówczas informator „Onetu”.
Wszystko działo się w okresie, gdy środowisko polityczne żyło głównie sprawą Mariana Banasia, prezesa NIK-u. PiS domagał się jego dymisji, ale ten ani myślał spełniać zachcianek rządu. I nagle Banaś junior przestał być pełnomocnikiem zarządu państwowego banku.
Syn Banasia poleciał ze stanowiska. PiS mści się na rodzinie „pancernego Mariana”?
Źródło: PAP || DGP || NCzas.com