Feministki bezkarnie łamią polskie prawo. Prokuratura o tym wie i nic nie robi

feministki aborcja śledztwo
Obrazek ilustracyjny/Strajk kobiet w marcu 2018 roku/fot. PAP
REKLAMA

Portal Tomasza Lisa opisał działalność aborcjonistek, które informują Polki jak zabić własne nienarodzone dziecko. Feministki pomagając w aborcji, łamią prawo. Jak się okazuje, proceder wspiera brytyjska organizacja Abortion Support Network.

Na łamach portalu naTemat.pl związana z „Feminoteką” Anna Dryjańska opisała działalność Magdy i Justyny, feministek z „Aborcji bez granic”. „Poinformowały kilkaset Polek o tym, jak legalnie zamówić tabletki poronne, by zażyć je w domowym zaciszu. Dzięki nim 50 kobiet zdobyło pieniądze na zabieg za granicą” – czytamy.

Magda i Justyna odbierają telefony aborcyjnej infolinii. Udzielają informacji o tym, gdzie można zabić dziecko, ile kosztuje wyjazd – włącznie z hotelem i wyżywieniem. Co więcej, jeśli kobieta nie ma na to pieniędzy, może dowiedzieć się „gdzie zdobyć brakującą kwotę”. W rozmowie z Dryjańską, Magda powołała się na prawo do informacji, „gwarantowane przez naszą Konstytucję”.

REKLAMA

Z artykułu wynika, że na 50 kobiet, które chciały uzyskać „finansowanie wyjazdu”, w celu zabicia własnego dziecka, tylko 4 czy 5 kwalifikowało się do „legalnej aborcji” w Polsce. Oznacza to, że ogromna część kobiet nie miała ku temu przesłanek zawartych w „kompromisie” aborcyjnym. Legalne zabicie dziecka w Polsce może nastąpić w trzech przypadkach: gdy ciąża jest wynikiem gwałtu, gdy zagraża życiu lub zdrowiu kobiety albo gdy istnieje podejrzenie, że dziecko jest chore. Ta ostatnia „przesłanka eugeniczna” budzi najwięcej kontrowersji.

Jak czytamy na łamach naTemat.pl, Polki dokonują aborcji w Niemczech, Holandii, czy Wielkiej Brytanii. Na aborcyjną infolinię dzwonią zarówno nastolatki, jak i dojrzałe kobiety.

Jak podkreśla portal Fundacji Pro – Prawo do Życia, także pomoc w aborcji jest nielegalna. Teoretycznie za taki czyn grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności. Jednak aborcjonistki wciąż pozostają bezkarne i przyczyniają się do śmierci setek nienarodzonych, zdrowych dzieci.

Co jeszcze bardziej bulwersujące, polska prokuratura posiada informacje na temat działalności aborcjonistek. Zarówno Fundacja Pro – Prawo do Życia, jak i inne osoby, zgłaszały na policję fakt pomocnictwa w aborcji. Ponadto polski wymiar sprawiedliwości ukarał pojedyncze osoby za taki czyn. Przykładem jest choćby matka 16-latki, skazana na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. Jednak aktywistki z „Aborcji bez granic” pozostają bezkarne.

W przeciwieństwie do feministek, skazywani są natomiast działacze pro-life za pokazywanie prawdy o aborcji na zgodnych z prawem plakatach. Ostatnio wyroki usłyszeli Mariusz Dzierżawski i dr Bawer Aondo-Akaa. Działaczom Fundacji Pro – Prawo do Życia wytoczono łącznie 30 procesów.

Źródła: naTemat.pl/stronazycia.pl

REKLAMA